Od przemówienia liderów dwóch największych central związkowych na lotnisku w Lizbonie rozpoczął się późnym wieczorem strajk generalny, który obejmie całą Portugalię.

Wszystkie loty międzynarodowe zostały odwołane do piątku nad ranem. Dziś dojdą do skutku tylko trzy loty krajowe, pomiędzy Portugalią kontynentalną a Azorami i Maderą.

W manifestacji pod stołecznym lotniskiem uczestniczyło ponad 500 osób. Protestujący, którzy wykrzykiwali hasła antyrządowe, przyszli z transparentami, na których napisano m.in.: "Walka trwa" oraz "Strajk jest generalny, bo atak był brutalny".

Manifestanci, wśród których dominowali pracownicy lotniska, domagali się od centroprawicowego rządu odstąpienia od redukcji płac, zapowiedzianych w projekcie budżetu Portugalii na 2012 rok.

Późnym wieczorem do strajku przyłączyli się również pracownicy komunikacji miejskiej oraz metra w Lizbonie. Drastycznie została ograniczona liczba autobusów. W czwartek po północy do protestu mają przyłączyć się pracownicy kolei oraz personel spółek obsługujących promy na rzece Tag.

W zorganizowanym 24 listopada 2010 roku strajku generalnym przeciwko planom oszczędnościowym rządu Jose Socratesa wzięło udział prawie 3 miliony osób. Jednodniowy paraliż kraju kosztował Portugalię ponad 300 milionów euro.

Projekt portugalskiego budżetu na 2012 rok ma być głosowany do końca listopada i przy przewadze w parlamencie partii koalicyjnych ma szansę na przyjęcie. Dokument przewiduje m.in. kilkuprocentowe redukcje kadry kierowniczej samorządów terytorialnych, a także personelu armii, służby zdrowia i oświaty. Przewidziana jest likwidacja średniej stawki VAT i podniesienie jej z 13 proc. do 23 proc. Jedynie podstawowe produkty żywnościowe zostaną utrzymane na poziomie 6 proc.

Rząd Passosa Coelho zapowiedział, że od 2012 r. przez kilka lat zatrudnieni w sektorze publicznym, którzy zarabiają powyżej 1000 euro, stracą prawo do dodatku bożonarodzeniowego i wakacyjnego. Każdy z nich stanowi równowartość miesięcznego wynagrodzenia.