Dziesięć osób zostało rannych w amerykańskim Pittsburghu, gdy w piątkowy poranek czasu lokalnego runął jeden z tamtejszych mostów. Na szczęście nikt nie zginął.

Do wypadku w mieście w stanie Pensylwania doszło około godziny 6 tamtejszego czasu. Nagle pokryty cienką warstwą śniegu most runął. 

Nie ma ofiar śmiertelnych - poinformował burmistrz Pittsburgha Ed Gainey podczas specjalnej konferencji prasowej na miejscu katastrofy. 

Jak podaje CNN, kilka osób doznało niegroźnych obrażeń, m.in. kierowca i dwóch pasażerów autobusu. Trzy osoby przewieziono do szpitala.

W momencie katastrofy na moście znajdowały się pojazdy

Komendant lokalnej straży pożarnej Darryl Jones powiedział, że w momencie zawalenia mostu znajdowały się na nim cztery pojazdy. Na zdjęciach z miejsca zdarzenia widać między innymi autobus przegubowy. 

Zespoły ratunkowe przeczesują teren, aby sprawdzić, czy nikt nie znajdował się pod mostem w chwili jego zawalenia. Wcześniej, przy pomocy lin, ratownicy dostali się do poszkodowanych pasażerów i wyciągnęli ich na górę. 

W rozmowie z CNN, członek rady miejskiej Pittsburgha Corey O'Connor podkreślił, że na szczęście zawalenie mostu nie nastąpiło później, kiedy byłby znacznie większy ruch. Jak zaznaczył codziennie jeździ tamtędy 15 tysięcy samochodów. 

Zawalenie mostu spowodowało przerwanie przebiegającego tamtędy gazociągu. Dopływ gazu został już odcięty, ale świadkowie na miejscu narzekają na silny zapach. Zalecono im nie zbliżać się do miejsca wypadku.  

Pojawiły się spekulacje, że katastrofę mostu mógł spowodować właśnie wybuch gazu, ale lokalne władze zaznaczają, że nie ma na to żadnych dowodów.

Joe Biden w Pittsburghu

Co ciekawe, do zawalenia mostu w Pittsburghu doszło w dniu, w którym zaplanowana była wizyta w mieście prezydenta USA Joe Bidena. 

Prezydent przybywa do Pittsburgha, aby rozmawiać z lokalnymi władzami m.in. na temat ustawy o infrastrukturze, a także spraw gospodarczych.