Cenzura w Europarlamencie dotknęła wystawę poświęconą katastrofie smoleńskiej i żałobie po tragedii 10 kwietnia. Grupa kwestorów, czyli eurodeputowanych, którzy wydają zgody na wystawy, kazała polskim organizatorom zakleić podpisy pod zdjęciami.

Wystawa nie jest kontrowersyjna. Wspomina o niszczeniu przez Rosjan wraku samolotu i o brakach w rosyjskim śledztwie, ale nie ma znamion prowokacji. Nie naraża także dobrego imienia, czy powagi Parlamentu Europejskiego.

Organizatorom wystawy, czyli grupie europosłów z PiS nakazano jednak zakleić podpisy pod wszystkimi zdjęciami, również pod tymi, które pokazują kondukt żałobny z trumną prezydenta Kaczyńskiego.

Zdecydowała tak grupa kwestorów w której zasiada m.in. eurodeputowana SLD Lidia Geringer de Oedeberg. Organizator wystawy europoseł PiS Tomasz Poręba nie kryje rozczarowania. Jego zdaniem to hipokryzja. "Europaralemnt broni wolności słowa, a cenzuruje ważną i symboliczna wystawę" - tłumaczy. Poręba napisał w oświadczeniu, że " ta fatalna decyzja podjęta została w sytuacji, kiedy Polska tak bardzo potrzebuje pomocy, także Unii Europejskiej, w wyjaśnieniu przyczyn tej katastrofy. To tym bardziej smutne, że w swych najnowszych dziejach żadne państwo UE nie straciło w tak tragicznych okolicznościach, tak wielu swoich wybitnych przedstawicieli. Władze Parlamentu Europejskiego zdają się tego nie rozumieć. Decydują się na działanie nie tylko kompromitujące, co tchórzliwe. Myślą, że zasłaniając napisy, zabiją pragnienie wielu osób dotarcia do prawdy. To wszystko dzieje się w instytucji, która tak często ma usta pełne frazesów i dopomina się wolności słowa i poszanowania praw człowieka na całym świecie. Dziś cenzuruje zupełnie nie kontrowersyjną, ale niezwykle ważną i symboliczną wystawę. Trudno o bardziej dobitny przykład zakłamania i hipokryzji".