Rząd prezydenta Nikaragui Daniela Ortegi poinformował w piątek o zwolnieniu kolejnych 50 aresztowanych uczestników demonstracji antyrządowych, dwa dni po zakończeniu rozmów z opozycją na temat wyjścia kraju z kryzysu politycznego.

Zwolnienie wszystkich zatrzymanych demonstrantów, których liczbę ocenia się na około 800, jest głównym żądaniem opozycji, od którego uzależnia wznowienie rozmów z rządem. Do tej pory zwolniono około 250 demonstrantów.

Nikaragua pogrążona jest w głębokim kryzysie politycznym. Przeciwnicy 73-letniego prezydenta Ortegi, niegdyś przywódcy lewicowej partyzantki, zarzucają mu zapędy dyktatorskie i nadmierną koncentrację władzy w jednych rękach. Domagają się jego ustąpienia, a także wiceprezydent Rosario Murillo, która jest jego żoną.

Bezpośrednim powodem protestów była próba wprowadzenia reformy systemu emerytalnego, która przewidywała zwiększenie składek na ubezpieczenie społeczne i jednoczesne obniżenie emerytur. Manifestujący żądali odstąpienia od planowanej reformy, a także poprawy warunków życia i zniesienia ograniczeń wolności słowa.

Mimo odstąpienia od planów wprowadzenia reformy, protesty narastały. Dochodziło do krwawych zamieszek, w których według organizacji humanitarnych śmierć poniosło nawet 561 osób. Setki osób uznano za zaginione.

Rząd Nikaragui uznaje więźniów za "terrorystów", "zamachowców" i "zwykłych przestępców".

Rozmowy rządu z opozycją, reprezentowaną przez Sojusz Obywatelski, toczyły się od połowy maja i zostały zerwane w lipcu ub. roku.

Policja ogłosiła w piątek, że zapowiadany przez opozycję na sobotę wiec będzie nielegalny.