Liczba ofiar katastrofy kolejowej w Santiago de Compostela wzrosła do 80. Jak donosi dziennik "El Pais", znana jest już tożsamość 58 z nich. Pełna lista osób, które zginęły, miała zostać opublikowana w czwartek. Świadkowie wypadku wciąż są natomiast poruszeni tym, co zobaczyli na miejscu. "Sceny były szokujące, dantejskie" - przyznał przedstawiciel lokalnych władz.

Jedną z pierwszych osób, które dotarły na miejsce tragedii był Isidoro Castano. Jego nagranie opublikował dziennik "El Pais". Mężczyzna starał się pomagać rannym przed przybyciem ratowników. Rozmawiałem z nimi, żeby nie zasnęli i nie odeszli. To było piekło - podkreślił, cytowany przez agencję Reutera.

Sceny było szokujące, dantejskie - dodał szef władz regionu Galicja Alberto Nunez Feijoo. Kiedy kurz opadł, zobaczyłam ciała. Widziałam człowieka, który starał się rozbić okno kamieniem, by pomóc się wydostać osobom w środku - relacjonowała z kolei Ana Taboada, 29-letnia pracowniczka szpitala.

Bezradność czują natomiast bliscy rannych i ofiar. Najgorsza jest ta niepewność - powiedział Tomas Lopez, którego żona podróżowała pociągiem z dwojgiem dzieci. Mężczyzna szukał ich w kolejnym ze szpitali. Moja córka czuje się dobrze. Nie wiem natomiast, gdzie jest moja żona i syn. Przez całą noc szukałem ich w różnych miejscach - dodał.

Wieczorem poznamy listę ofiar

Pociągiem jechały 222 osoby, w tym czworo pracowników kolei. 94 poszkodowanych w katastrofie wciąż przebywa w szpitalach. 35 osób jest nadal w stanie ciężkim. Czworo z nich to dzieci.

Zobacz również:

Wiadomo, że wśród rannych są cudzoziemcy, w tym Brytyjczycy i Amerykanie. Ich ambasady potwierdziły tę informację. Jak powiedział rzecznik MSZ Marcin Bosacki, nie ma obecnie 100-procentowej pewności, że wśród poszkodowanych nie ma także Polaków. Taką pewność będziemy mogli mieć dopiero około godz. 22. Zostanie wtedy opublikowana pełna lista ofiar. Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci tragedią w Santiago de Compostela - podkreślił Bosacki. Nadal tworzona jest pełna lista ofiar. Władze hiszpańskie poinformowały nas, że prawdopodobnie będzie gotowa dziś wieczorem - zaznaczył.

Dodał, że MSZ nie ma gwarancji, że w pociągu nie było obywateli polskich. Chcę powiedzieć natomiast, że zarówno nasze służby konsularne w Hiszpanii, jak i służby hiszpańskie nie otrzymały jakichkolwiek telefonów od rodzin lub bliskich Polaków, którzy poszukują krewnych, którzy mogli być w tym pociągu. To jest okoliczność, która pozwala na pewien optymizm - podkreślił.

Maszynista został przesłuchany i zatrzymany

Około południa hiszpańskie służby zakończyły poszukiwania ciał na miejscu katastrofy. Na miejscu znaleziono czarną skrzynkę, którą przekazano śledczym. Wiadomo, że pociąg jeszcze wczoraj rano przeszedł natomiast kontrolę techniczną. Przebywający w szpitalu maszynista pociągu został przesłuchany przez policję i zatrzymany. Ma 52 lata. Przez 30 lat pracował w zawodzie, a trasę, na której doszło do wypadku, obsługiwał od roku.

"Sędzia nakazał policji, by wzięła zeznanie od maszynisty objętego formalnym śledztwem w szpitalu, gdzie przebywa pod aresztem" - poinformował sąd w specjalnym oświadczeniu. Z doniesień mediów wynika, że maszynista jest podejrzany o przekroczenie kompetencji. Drugi maszynista został wypisany ze szpitala.

Na miejsce tragedii przyjechał premier Mariano Rajoy. Podkreślił ogrom katastrofy i podziękował wszystkim służbom za pracę, mieszkańcom miasta, którzy pomagali w akcji, dawcom krwi oraz wolontariuszom.To wszystko jest bardzo pocieszające i świadczy o łaskawości i solidarności Hiszpanów w tak trudnym czasie - stwierdził.

Premier zapowiedział ustanowienie trzydniowej żałoby narodowej. Wcześniej region Galicia ogłosił tygodniową, najdłuższą w swojej historii żałobę.

Pociąg jechał zdecydowanie zbyt szybko

Do katastrofy w Santiago de Compostela doszło wczoraj wieczorem. Pociąg jechał z Madrytu do atlantyckiego portowego miasta Ferrol. Rozbił się kilka kilometrów przed wjazdem na stację.

Według najnowszych oficjalnych doniesień, przyczyną katastrofy było przekroczenie prędkości. W miejscu, gdzie doszło do wypadku, obowiązywało ograniczenie do 80 km/h. Pociąg najprawdopodobniej jechał o co najmniej 100 km/h szybciej.