W Czechach strajkują pracownicy sektora publicznego. Protestują przeciwko planom oszczędnościowym rządu Petra Neczasa. Według organizatorów do protestu przystąpiło 100 tys. ludzi. Czesi planują również demonstracje na ulicach.

Może to być jeden największych protestów po 1989 roku. Strajk potrwa cały dzień. Pierwsze do protestu przystąpiły placówki służby zdrowia, w tym szpitale, które funkcjonują według weekendowego harmonogramu pracy. Stopniowo do strajku włączają się szkoły i przedszkola, biblioteki, instytucje kulturalne i urzędy.

Szpitale odwołały zaplanowane na dziś operacje. lekarze udzielają pomocy tylko w nagłych przypadkach. W całym kraju ma zostać zamkniętych 500 szkół. Dwa tysiące placówek pracuje w ograniczonym zakresie: bez świetlic i stołówek. Wieczorem, protest planują pracownicy Opery Narodowej w Pradze.

W południe w ponad 20 miastach na ulice wyjdą m.in policjanci, strażacy i żołnierze, którzy nie mogą strajkować. Największy protest uliczny odbędzie się w Pradze w okolicach parlamentu. Dziś Izba Poselska omawia budżet na 2011 rok. Głównym powodem strajku jest plan obniżenia przez rząd wynagrodzeń w sferze publicznej o 10 proc. i zmiany w kodeksie pracy, likwidujące m.in. dodatek za wysługę lat.