Trzęsienie ziemi o magnitudzie 6,7 nawiedziło w sobotni wieczór wybrzeże środkowej części Chile. Zginęły dwie osoby: z relacji miejscowych mediów wynika, że miały atak serca. Według zapewnień służb, nie ma zagrożenia falą tsunami.

Według amerykańskich służb geologicznych (USGS), trzęsienie ziemi nastąpiło o godzinie 22:32 czasu lokalnego (02:32 w Polsce), a źródło wstrząsów znajdowało się na głębokości około 55 km i w odległości około 15 km na południowy zachód od 200-tysięcznego miasta Coquimbo w środkowej części kraju.

Według lokalnych władz, z powodu wstrząsów około 200 tysięcy mieszkańców Coquimbo i okolic zostało pozbawionych elektryczności. W niedzielę rano dostawy prądu wznowiono w pierwszych dotkniętych tym problemem miastach.

Na razie nie ma doniesień o poważniejszych stratach materialnych. Władze opublikowały zdjęcia pokazujące jedynie niewielkie uszkodzenia w budynkach, np. kuchenne szafki, które pospadały ze ścian.

Początkowo chilijskie władze wydały ostrzeżenie przed tsunami, co spowodowało prewencyjną ewakuację zagrożonych terenów - po krótkim czasie jednak ostrzeżenie wycofano.

Chile położone jest w rejonie aktywnym sejsmicznie: w obszarze tzw. pierścienia ognia na Oceanie Spokojnym, który jest strefą częstych trzęsień ziemi i erupcji wulkanicznych. Ocenia się, że w tym pasie sejsmicznym ma miejsce około 81 procent większych trzęsień ziemi w skali całego globu.

W 2010 roku wstrząsy o magnitudzie 8,8 spowodowały w Chile śmierć ponad 500 ludzi i zniszczyły ponad 220 tysięcy domów. W 1939 roku trzęsienie o magnitudzie 7,8 zabiło około 28 tysięcy ludzi.

Również w Chile miało miejsce najsilniejsze trzęsienie ziemi, jakie kiedykolwiek zarejestrowano na świecie: miało siłę 9,5. W kataklizmie tym z 1960 roku zginęło około 1600 ludzi.


Opracowanie: