Dyrekcja Air France poinformowała, że po czterech dniach strajku personelu w piątek samoloty będą kursować prawie normalnie. Związkowcy grożą jednak kolejnymi protestami od 15 lutego, jeśli rząd nie spełni ich postulatów.

Personel pokładowy i naziemny francuskiego transportu lotniczego sprzeciwia się rządowemu projektowi zmian w prawie, który - zdaniem związków zawodowych - podważa w rzeczywistości prawo do strajku. Dokument został przyjęty w styczniu przez Zgromadzenie Narodowe, a 15 lutego ma być omawiany przez Senat.

Projekt, wspierany przez centroprawicowy rząd, przewiduje m.in., że pracownicy, którzy chcą strajkować, mają obowiązek zadeklarować indywidualnie udział w proteście z 48-godzinnym wyprzedzeniem. Proponowane przepisy pozwolą na informowanie pasażerów z 24-godzinnym wyprzedzeniem o odwołanych lotach.

Strajk pracowników Air France rozpoczął się w poniedziałek. Według informacji przewoźnika, w ostatnim dniu strajku odbyło się 65 proc. zaplanowanych lotów na długich dystansach i 75 proc. na średnich i krótkich dystansach. Większość rejsów odwołano z wyprzedzeniem, ale kilkadziesiąt innych anulowano dopiero w ostatnim momencie. Tak jak w poprzednich dniach zakłócenia dotknęły między innymi największe paryskie lotnisko Roissy-Charles de Gaulle.

Linie Air France podały ponadto, że strajk kosztował je dziennie od 8 do 10 mln euro. Liczba ta obejmuje odszkodowania dla pasażerów, zmiany w rezerwacjach, jak również koszt wysłania do podróżnych około 170 tys. SMS-ów uprzedzających o zakłóceniach w ruchu.

W piątek minister transportu Thierry Mariani przyjmie przedstawicieli francuskiego związku zawodowego pilotów (SNPL), który był szczególnie aktywny podczas czterodniowego strajku. Spotkanie ma zapobiec kolejnemu kilkudniowemu protestowi w następnych dniach, o którym mówią już związkowcy, jeśli rząd nie spełni ich żądań.

Przedstawiciele rządu powtarzają tymczasem, że nie ugną się pod presją protestujących. Minister ds. transportu Nathalie Kosciusko-Morizet podkreśliła, że "nie ma powodu, aby ten konflikt socjalny zmuszał Francuzów do spędzania nocy i dni z rodzinami na lotniskach". Skrytykowała także niektórych pilotów, którzy w ostatniej chwili ogłosili, że przyłączą się do strajku.