W najbliższych dniach Francji mogą grozić ataki terrorystyczne. Tak uważa część paryskich ekspertów. Sugerują oni, że dzisiejsze zniesienie w tym kraju antyterrorystycznego stanu wyjątkowego, który obowiązywał od blisko dwóch lat, może zachęcić muzułmańskich ekstremistów do organizowania nowych zamachów. Relatywizuje to jednak znany publicysta i profesor historii z paryskiej Sorbony Pierre Vermeren. Rozmawiał z nim paryski korespondent RMF FM Marek Gładysz.

Vermeren nie wyklucza, że islamiści mogą chcieć udowodnić, iż mimo zniesienia stanu wyjątkowego groźba zamachów we Francji nie zmalała. Jego zdaniem, problem jest jednak dużo szerszy. Groźba ataków terrorystycznych stała się po prostu stałym elementem życia codziennego we Francji - niezależnie od tego, czy stan wyjątkowy obowiązuje, czy nie.

Poprzedni prezydent Francois Hollande dwa razy zapowiadał zniesienie stanu wyjątkowego - i dwa razy musiał się z tego wycofać właśnie z powodu nowych zamachów. Tym razem stan wyjątkowy został już oficjalnie zniesiony. Sądzę jednak, że w praktyce ten fakt niewiele w sumie zmienia. Groźba ataków islamskich terrorystów stała się po prostu częścią naszego codziennego życia. I zapewne długo jeszcze się to nie zmieni - twierdzi historyk z paryskiego uniwersytetu Pantheon-Sorbonne.

Vermeren dla RMF FM: Islamiści próbują zakneblować Europę

Czy decyzja o zniesieniu stanu wyjątkowego była pochopna? Takie pytanie stawia część paryskich komentatorów, którzy podkreślają, że właśnie teraz - po upadku bastionów Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku - wielu dżihadystów z francuskimi paszportami powraca m.in. do regionu paryskiego.

Vermeren sugeruje jednak, że to nie członkowie ISIS, którzy powracają do Francji mogą stanowić największe zagrożenie, lecz terroryści z konkurencyjnych muzułmańskich organizacji. Al-Kaida może na przykład starać się odzyskać miano najważniejszej na świecie organizacji terrorystycznej.

"Powracających do Francji dżihadystów z ISIS może być mniej, niż by się tego można było spodziewać. Wielu zostało zabitych, a inni obawiają się, że jeżeli wrócą do Francji, to od razu trafią za kratki. Upadek bastionów Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku może natomiast zostawić przestrzeń do działania dżihadystom z Afganistanu, Libii czy Jemenu, albo grupom terrorystycznym powiązanym z Al-Kaidą z Afryki Północnej. Do tego, jest wiele autonomicznych grup w samej Europie - tłumaczy Pierre Vermeren sugerując, że teraz to te ostatnie będą miały ułatwione zadanie. 

Państwu Islamskiemu udało się bowiem doprowadzić do radykalizacji części muzułmanów żyjących na naszym kontynencie. Widocznym objawem jest np. coraz większa liczba kobiet na europejskich ulicach noszących muzułmańskie chusty.

Czy Francuzi będą musieli żyć na co dzień z islamskim mieczem Damoklesa zawieszonym nad głową przez następnych kilka, kilkanaście czy wręcz kilkadziesiąt lat? Vermeren podkreśla, że trudno to przewidzieć. Dlatego zresztą większość dyspozycji obowiązujących w czasie trwania stanu wyjątkowego została zawarta w nowej antyterrorystycznej ustawie, która weszła w życie. Jedno jest pewne. Groźba ataków islamskich terrorystów jest nieustanna - podkreśla Pierre Vermeren.

(ph)