Amerykańska prokuratura oskarżyła 11 osób w związku z kradzieżą numerów około 88 mln kart kredytowych i debetowych. To największa wykryta dotychczas afera tego typu. Trzech członków szajki to Amerykanie, pozostali pochodzą z Ukrainy, Chin, Estonii i Białorusi. Jeśli stojącemu na czele grupy udowodnione zostaną wszystkie zarzuty, grozi mu dożywocie.

Grupa włamywała się do systemów komputerowych sieci handlowych i instalowała tam oprogramowanie wychwytujące numery kart, hasła do nich oraz inne informacje o kontach. Skradzione dane hakerzy zapisywali na serwerach w USA oraz w Europie Środkowo-Wschodniej m.in. na Ukrainie i Łotwie, a następnie odsprzedawali, bądź wykorzystywali dla własnych celów.

Wskutek działalności szajki ogromne straty poniosły banki, sieci handlowe i konsumenci. Dokładna kwota, jaką udało się oskarżonym sprzeniewierzyć, jest jednak trudna do oszacowania. Wiadomo jedynie, że jedna ze spółek, która zapoczątkowała śledztwo w sprawie kradzieży tożsamości, tytułem odszkodowania zapłaciła operatorom kart płatniczych 60 mln dol.