Dziewięć osób, w tym pilot, zginęło podczas pokazu lotniczego w Reno w stanie Nevada, kiedy zabytkowy samolot spadł na pełną ludzi trybunę. Siedem osób zginęło na lotnisku, dwie kolejne zmarły po przewiezieniu do szpitala.

Do wypadku doszło podczas dorocznego pokazu "Reno Air Races", gdy jednosilnikowa maszyna typu P 51 Mustang z czasów drugiej wojny światowej spadła na dostawione do trybuny rzędy siedzeń dla organizatorów imprezy.

Mike Houghton, dyrektor "Reno Air Races", poinformował, że jedną z ofiar śmiertelnych jest pilot maszyny, 74-letni Jimmy Leeward z Florydy, pasjonat samolotów z drugiej wojny światowej i podniebnych wyścigów. Houghton podkreśla, że mimo podeszłego wieku był on świetnym pilotem.

Eksperci sugerują, że przyczyną wypadku mogła być usterka mechaniczna samolotu. Według organizatorów pokazu, rannych zostało ponad 50 osób. Stan wielu z nich jest ciężki.

Maureen Higgins z Alabamy, która od 16 lat przejeżdża na "Reno Air Races" powiedziała, że maszyna spadła na widzów, gdy pilot stracił kontrolę nad nią podczas trzeciego okrążenia. To było przerażające. Widziałam fragmenty ciał i wielu zakrwawionych ludzi - powiedziała Higgins.