Stany Zjednoczone alarmują swoich sojuszników z Unii Europejskiej, że Rosja może potencjalnie rozważać inwazję na Ukrainę – pisze Bloomberg. To wynika z napięć między Moskwą a zachodem Europy, które dotyczą dostaw gazu i kryzysu migracyjnego.

Jak donosi serwis, Waszyngton uważnie monitoruje gromadzenie się sił rosyjskich przy granicy z Ukrainą. Amerykańscy urzędnicy poinformowali o swoich obawach sojuszników z Unii Europejskiej.

Stany Zjednoczone jeszcze nie udostępniły europejskim rządom szczegółowych informacji na ten temat, ale według amerykańskich urzędników, dowody na potencjalną inwazję są mocne.

Z kolei Rosja twierdzi, że rozmieszczenie wojsk na jej własnym terytorium jest jej sprawą wewnętrzną i zaprzecza wszelkim agresywnym intencjom. Jednocześnie oskarża Amerykanów o prowokacje przez manewry jej okrętów bojowych na Morzu Czarnym.

Nie znamy intencji Rosji, stojących za ruchami jej wojsk przy granicy z Ukrainą, ale obawiamy się, że Rosja może popełnić poważny błąd, próbując powtórzyć to, co zrobiła w 2014 r. Zgromadziła wtedy duże siły wzdłuż granicy, wkroczyła na terytorium Ukrainy, fałszywie twierdząc, że została sprowokowana - powiedział sekretarz stanu USA Antony Blinken w środę po spotkaniu ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Dmytro Kułebą.

Podobne napięcia można było zaobserwować na wiosnę, kiedy USA i NATO zarzuciły Rosji o zgromadzenie w pobliżu granicy 100 tysięcy żołnierzy. Kryzys udało się rozładować po telefonie prezydenta USA Joe Bidena, który zadzwonił do Władimira Putina i zaproponował szczyt, który odbył się w czerwcu.