Nowa fala zamachów terrorystycznych w Iraku nie wpłynie na kalendarz wycofywania Amerykanów z tego kraju; ostatnie oddziały mają opuścić Irak do końca sierpnia - powiedział rzecznik Białego Domu Robert Gibbs.

Wczoraj, w co najmniej sześciu przeprowadzonych w Bagdadzie zamachach bombowych zginęło 49 osób, a ponad 160 zostało rannych. Według tamtejszych władz, ataki były dziełem Al-Kaidy.

Zdaniem byłego premiera Ijada Alawiego, którego blok zdobył w wyborach z 7 marca o dwa mandaty więcej niż sojusz, któremu przewodzi premier Iraku Nuri al-Maliki, przyczyną obecnych aktów przemocy jest powyborczy impas polityczny.

Winna temu jest oczywiście próżnia władzy i to, jak gwałci się demokrację w Iraku. Ponieważ ludzie czują, że istnieją siły, które chcą sabotować drogę demokracji, do akcji wchodzą terroryści i Al-Kaida. Uważam, że ich działania w Iraku nasilą się - powiedział Alawi w wywiadzie dla agencji Associated Press.

Rzecznik Białego Domu przyznał, że oczekiwano, że rebelianci będą usiłowali skorzystać z tego okresu próżni politycznej po wyborach w Iraku, by zniszczyć efekty postępów, zarazem politycznych jak i militarnych, które widzimy w Iraku.

Rzecznik Białego Domu dodał, że amerykańska administracja jest w stałym kontakcie z ambasadorem USA w Bagdadzie, Christopherem Hillem i dowódcą wojsk amerykańskich w tym kraju, generałem Rayem Odierno.

Według Odierno ostatnie ataki nie zagrażają planom zredukowania sił militarnych USA w Iraku w ciągu tego roku - powiedział Gibbs.

Prezydent USA Barack Obama nakazał wycofanie z Iraku wszystkich amerykańskich jednostek bojowych do końca sierpnia bieżącego roku, zaś pozostałe oddziały mają opuścić ten kraj do końca 2011 roku - przypomina AFP.