Amerykański system bezpieczeństwa jest dziurawy jak szwajcarski ser – wynika raportu ekipy śledczej Kongresu. Tajni agenci założyli fikcyjną firmę i bez problemów otrzymali od władz licencję na zakup radioaktywnych materiałów z których mogli zbudować "brudną bombę".

Od złożenia wniosku do wydania zgody minął niecały miesiąc, wystarczyło kilka faksów i telefonów. Zgoda została przesłana mimo że fikcyjna firma nie posiadała nawet stałego adresu, tylko kontaktową skrzynkę pocztową. Nikt firmy nie sprawdził, nie zabiegał o rozmowę z jej szefem.

Co więcej, licencja na zakup materiałów radioaktywnych również nie była odpowiednio zabezpieczona i łatwo można było zmienić przyznane limity. Amerykański wywiad wielokrotnie ostrzegał, że terrorystyczne ugrupowania, w tym Al Kaida, mogą planować zdetonowanie brudnej bomby w miastach USA.