Moskwa jest oburzona słowami, jakie padły na Westerplatte podczas uroczystości 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Rosyjskie media twierdzą, że prezydent Polski Bronisław Komorowski wykorzystał trybunę, by oskarżać Rosję o agresję. "Trwająca ciągle wojna na Ukrainie nie pozwala nam jednak zapomnieć, że w Europie są jeszcze siły, które przywołują wspomnienie najczarniejszych okresów XX-wiecznej historii Europy, które nadal operują logiką stref wpływów, dążą do utrzymania sąsiadów w wasalnej zależności, nie respektując cywilizowanych zasad prawa i stosunków między narodami" - mówił Komorowski.

Agencja Ria Novistii pisze z oburzeniem, że prezydent Komorowski oświadczył, iż to Rosja anektowała Krym i faktycznie zmieniła granice w Europie. To nie do przyjęcia - twierdzi agencja i dodaje, że Rosja nie jest stroną konfliktu na Ukrainie.

Aleksiej Puszkow deputowany i dyżurny antyzachodni komentator w portalach społecznościowych pisze, że izolacja Rosji nie udała się, bo mimo uroczystości na Westerplatte, jutro do Moskwy przyjadą światowi przywódcy. Korespondent RMF FM w Moskwie Przemysław Marzec zauważa, że rosyjskie media przemilczają fakt, iż na uroczystościach w Moskwie nie będzie przedstawicieli państw, które faktycznie walczyły z faszyzmem.

Rosyjskim mediom nie spodobało się to, że prezydent Ukrainy Petro Poroszenko dziękował tym, którzy do Moskwy 9 maja się nie wybierają.

Władimir Putin zaprosił do Moskwy 68 przywódców - przyjedzie zaledwie 25. W ostatniej chwili okazało się, że 9 maja podczas Defilady Zwycięstwa, organizowanej w rocznicę zakończenia II wojny światowej, w rosyjskiej stolicy nie będzie nawet liderów Węgier i Grecji, flirtujących ostatnio z Moskwą.

Jak donosi korespondent RMF FM Przemysław Marzec, z ostatecznej listy obecności wynika, że Władimira Putina nie opuścili liderzy dawnych republik radzieckich oraz Słowacji, Czech i Cypru. Do Moskwy przyjadą także szefowie dyplomacji Francji, Włoch i Monako. Bardzo chytrze postąpiła Wielka Brytania - Londyn wysyła do Rosji... wnuka Winstona Churchilla.

Bronisław Komorowski na Westerplatte o Ukrainie

Miejsce Ukrainy i innych państw Europy Wschodniej, o ile tego zechcą i będą na to gotowe, jest w naszym wspólnym europejskim domu - to słowa jakie padły na Westerplatte z ust Bronisława Komorowskiego. Trwająca ciągle wojna na Ukrainie nie pozwala nam jednak zapomnieć, że w Europie są jeszcze siły, które przywołują wspomnienie najczarniejszych okresów XX-wiecznej historii Europy, które nadal operują logiką stref wpływów, dążą do utrzymania sąsiadów w wasalnej zależności, nie respektując cywilizowanych zasad prawa i stosunków między narodami - mówił prezydent. Według Komorowskiego, to na naszych oczach, gdy kolejny naród zademonstrował swoje pragnienie połączenia się z Europą, ujawniając pragnienie normalnego, godnego życia w warunkach większej wolności, odpowiedzią silniejszego sąsiada było użycie siły oraz siłowa zmiana granic.

Tego w Europie nie praktykowano właśnie od 1945 roku. To dlatego trudno jest nam dzisiaj radośnie świętować fakt, że 70 lat temu w Europie zakończyła się II wojna światowa - podkreślił polski prezydent.

"Nauki z historii są ignorowane. Trzeba przestać, zanim będzie za późno"

Tendencja ignorowania nauki z przeszłości musi być zaprzestana, zanim będzie zbyt późno - mówił z kolei w Gdańsku prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.

Porzucenie Ukrainy oznacza porzucenie europejskich wartości oraz porzucenie pamięci o tych wszystkich, którzy zginęli w poprzednich wojnach po to, żebyśmy mogli dzisiaj cieszyć się wolnością - ostrzegł ukraiński przywódca.

(j.)