Jutro w Parlamencie Europejskim decydujące głosowanie w sprawie raportu o bezpieczeństwie dostaw gazu. Polscy eurodeputowani złożyli rekordowa liczbę poprawek - aż 60. Walczą, aby unijna solidarność  była uruchamiana już przy spadku dostaw gazu o 10 proc. dla jednego kraju. W propozycji Komisji Europejskiej jest wprawdzie mowa o 10 procentach, ale dopiero w przypadku braku dostaw dla dwóch lub więcej państw.

Obecnie włączany jest alert, gdy zablokowanych zostanie 20 proc. dostaw w całej Unii.  Nasi posłowie chcą także, aby to Komisja Europejskiej zarządzała kryzysem gazowym w Unii, a nie grupa koordynacyjna w której zasiadają przedstawiciele lobby gazowego. Zdaniem europosła Bogusława Sonika, najważniejsze jest, że nowe przepisy o solidarności wymuszą w końcu inwestycje.

Polska walczy także o umożliwienie sprzedaży nadwyżek gazu tak, aby kraje Unii mogły swobodnie  handlować zakupionym w Rosji gazem. Na takie rozwiązanie nie zgadza się jednak Moskwa. Wszystkie kontrakty gazowe zawierane przez Gazprom z krajami UE maja klauzulę przeznaczenia, która zdaniem Warszawy jest rodzajem restrykcji terytorialnych, niezgodnych z zasadami swobodnego przepływu towarów.