Umowa Ukrainy z Rosją, na mocy której rząd w Kijowie przedłużył dzierżawę bazy floty rosyjskiej na Krymie w zamian za niższe ceny gazu, jest zła dla Ukrainy - uważa "Washington Post". Zdaniem amerykańskiego dziennika porozumienie również utrudni realizację celów polityki USA w regionie.

Powołując się na opinie amerykańskich ekspertów, dziennik wyraża opinię, że Ukraina mogła wynegocjować te same warunki handlowe odnośnie do gazu bez oddawania Moskwie bazy floty na dalsze 25 lat. Kijów jest bowiem właścicielem rurociągów, których Rosja używa do przesyłania gazu dostarczanego Europie.

Decyzja Ukrainy niewiele zmienia bezpośrednio w równowadze militarnej na Morzu Czarnym, ale stwarza inne wyzwania dla celów USA w regionie - ocenia gazeta. Sekretarz stanu Hillary Clinton starała się zbagatelizować znaczenie umowy zawartej przez nowego prezydenta Wiktora Janukowycza, stwierdzając, że jego zamiarem jest poprawa stosunków zarówno z USA, jak i z Rosją, co - jak się wyraziła - jest według nas sensowne.

Jednak jak pisze "Washington Post", umowa może zaszkodzić wysiłkom Zachodu na rzecz popierania demokratycznej transformacji Ukrainy, pozwalając jej odraczać reformy w skorumpowanym sektorze energetycznym i wywołując kolejną rundę kłótni w kraju po latach politycznej stabilizacji.

Niektórzy eksperci ostrzegają, że umowa może także wzmocnić tych, którzy są zdecydowani przywrócić wpływy Rosji w sąsiednich krajach i skomplikować plany NATO, aby użyć Morza Czarnego jako bazy wypadowej przeciwko potencjalnym wrogom na Bliskim Wschodzie i w Azji Środkowej - pisze dziennik. Przypomina w tym kontekście, że Pentagon rozważa umieszczenie części swojej tarczy antyrakietowej przeciwko Iranowi na okrętach na Morzu Czarnym.