Ruszył proces sławnego francuskiego psychoterapeuty Benoit Yang Tinga. Kontrowersyjny specjalista oskarżony jest o umieszczanie fałszywych wspomnień w podświadomości swoich pacjentów. Według paryskiej prokuratury mężczyzna wmawiał swoi podopiecznym, że w dzieciństwie padli ofiarą nadużyć seksualnych lub próby zabójstwa ze strony rodziców. Dzięki temu "leczenie" przedłużało się, a Yang Ting zarabiał miliony euro, oskubując klientów ze wszystkich oszczędności.

Niektórzy pacjenci awangardowego paryskiego psychoterapeuty wydali na leczenie blisko milion euro. Twierdza, że Yang Ting ich terroryzował. Żeby zdominować ich psychicznie, kazał im się rozbierać, kłaść na kanapie i nago opowiadać o problemach z dzieciństwa. Zmuszał niektóre klientki do relacji seksualnych. Zabraniał też pacjentom kontaktów z rodziną i kazał dodatkowo opowiadać im o swoich życiowych kłopotach na piśmie. Za każdy błąd ortograficzny płacili oni sto euro, bo psychoterapeuta uznawał to dowód na to, że lekceważą leczenie. Za otworzenie listu od rodziny musieli płacić 150 euro. Do tego trzeba doliczyć jeszcze astronomiczne honoraria za samo leczenie, którego koszty sięgały często 60 tysięcy euro tygodniowo.

Geniusz czy szarlatan?

Benoit Yang Ting przyjmował tylko bogatych pacjentów z wyższym wykształceniem. Według prokuratury, 80 procent ofiar szarlatana stanowiły kobiety, bo łatwiej mu było je manipulować. Psychoterapeuta, który ma dzisiaj 77 lat, najchętniej "leczył" niezamężne pacjentki w wieku 30-35 lat, zajmujące wysokie stanowiska w przedsiębiorstwach bądź posiadające własne firmy. Wielu pacjentów straciło wszystkie oszczędności i zerwało kontakt z rodziną. Były też przypadki samobójstw. Jeden z klientów twierdzi, że szarlatan umieścił w jego podświadomości nieprawdziwe wspomnienie z czasów, kiedy był on jeszcze płodem w macicy swojej matki, która próbowała dokonać aborcji "domową metodą". Psychoterapeuta wmówił mu, że przypomina sobie szydło, którym jego matka próbowała spowodować poronienie.

Adwokaci sławnego psychoterapeuty twierdzą, że jego pacjenci od początku doskonale wiedzieli, ile będzie ich kosztowało leczenie i z własnej nieprzymuszonej woli poddawali się awangardowym metodom Yang Tinga, nazywanym "humanoterapią". Według adwokatów, wielu pacjentów było bardzo zadowolonych z rezultatów terapii. Inni doszli do wniosku, że leczenie za drogo ich kosztowało i dlatego zaczęli podważać metody paryskiego psychoterapeuty.

Na procesie zjawiło się sześciu obecnych pacjentów Benoit Yang Tinga, którzy są świadkami obrony. Zapewniają oni, że francuski "humanoterapeuta" jest geniuszem, który skutecznie pomaga im rozwiązywać życiowe problemy.

Rządowa Komisja Kontroli Sekt twierdzi, że grono pacjentów sławnego psychoterapeuty przypomina sektę.

Przypadek Yang Tinga może zachęcić Francuzów do walki z szarlatanami

Sprawa Yang Tinga to pierwszy przypadek, kiedy francuskiemu psychoterapeucie postawiono zarzut umieszczania fałszywych wspomnień w podświadomości pacjentów.

Rządowa komisja szacuje jednak, że te metodę stosuje to od 5000 do 10000 tysięcy psychoterapeutów w całym kraju. Wielu z nich nie ma żadnych kwalifikacji.

Paryskiemu "humanoterapeucie" grozi kara do 20 lat więzienia. Możliwe, że będzie musiał również zapłacić wysokie odszkodowania swoim byłym klientom. Komentatorzy podkreślają, że jeżeli Yang Ting zostanie skazany, to jego sprawa stanowić będzie prawny precedens, który zachęci innych poszkodowanych do zaskarżania szarlatanów do sądu.