Ministrowie transportu krajów "27" mają w czwartek uzgodnić nowy system wymiany danych, który umożliwi identyfikację i ściganie zagranicznych kierowców łamiących przepisy na drogach UE. Ma to położyć kres ich poczuciu bezkarności i ograniczyć liczbę wypadków. Źródła dyplomatyczne podały, że po rozwianiu niemieckich zastrzeżeń formalnych jest zgoda krajów UE na nowe przepisy.

Obecnie kierowca, który przekroczy dozwoloną prędkość w innym państwie Unii Europejskiej, pozostaje, poza nielicznymi wyjątkami, bezkarny. System automatycznych radarów i kamer nie jest w stanie ustalić jego tożsamości. Podobnie jest w przypadku kontroli przez policję, która nie ma środków, by potwierdzić dane schwytanego na jeździe po pijanemu zagranicznego kierowcy i jego samochodu.

Ta bezkarność nie tylko niekorzystnie wpływa na bezpieczeństwo drogowe, ale także jest dyskryminująca w stosunku do krajowych sprawców wykroczeń, którzy ponoszą kary.

W nowym systemie belgijska policja będzie mogła zwrócić się o identyfikację np. polskiego kierowcy, który dostanie po polsku list z nakazem zapłacenia mandatu.

Zgodnie z propozycją KE będzie tak w przypadku przekroczenia dozwolonej prędkości, jazdy pod wpływem alkoholu, jazdy bez zapiętych pasów bezpieczeństwa oraz przejechania na czerwonym świetle. Razem te cztery kategorie złamania prawa są powodem trzech czwartych wypadków śmiertelnych na drogach UE. W toku prac legislacyjnych doszły kolejne przewinienia: jazda pod wpływem narkotyków, jazda po pasie awaryjnym na autostradzie, korzystanie z telefonu komórkowego w czasie jazdy, jazda na motorze bez kasku.

Porozumienie polityczne, które ma być zawarte w czwartek, ma jeszcze zatwierdzić Parlament Europejski. Potem kraje będą miały dwa lata na wdrożenie przepisów.