Jeden z północnokoreańskich uciekinierów oświadczył w rozmowie z agencją Kyodo, że przywódca Korei Płn. Kim Dzong Un nie jest całkowicie uzależniony od Chin, jeśli chodzi o ropę. Twierdzi, że w ten surowiec zaopatrują go, poprzez singapurskich dilerów, także Rosjanie.

Według informacji uciekiniera Ri Dzong Ho, byłego wysokiego urzędnika tzw. Biura 39, co roku pomimo międzynarodowych sankcji do Korei Płn. trafia 300 tys. ton ropy naftowej z Rosji. Obsługą transakcji zajmują się pośrednicy z Singapuru.

To błędne przekonanie, że Korea Płn. całkowicie zależy od Chin - powiedział Ri w pierwszym po ucieczce wywiadzie udzielonym mediom pod własnym nazwiskiem. Dla porównania - rocznie Północ kupuje od Chin 500 tys. ton ropy, którą następnie przerabia na 70-100 tys. ton benzyny i 100 tys. ton oleju napędowego na potrzeby armii. Dodatkowo rocznie Korea Płn. sprowadza od 50 tys. do 100 tys. ton benzyny produkowanej przez zagraniczne firmy w Chinach.

Ri twierdzi, że wpływ Pekinu na Pjongjang jest ograniczony i tym samym najnowsze działania administracji prezydenta USA Donalda Trumpa, które miały na celu wymuszenie na Chinach większej stanowczości wobec kłopotliwego sąsiada, nie mają szans powodzenia. Pośrednicy z Singapuru księgują transporty ropy z rosyjskiego Władywostoku i Nachodki jako towary wysyłane do Chin. Tymczasem tankowce z tą ropą płyną do północnokoreańskich portów.

Zdaniem uciekiniera na przestrzeni ostatnich trzech lat Kim Dzong Un stara się w coraz większym stopniu uniezależnić gospodarkę swojego kraju od Chin i dlatego zacieśnia stosunki gospodarcze z krajami Azji Południowo-Wschodniej oraz z Rosją. W tym celu miał wydać nawet specjalne rozporządzenie w sierpniu 2014 r. Bezpośrednim powodem zmiany polityki zagranicznej stała się wizyta prezydenta Chin w Korei Płd. w lipcu 2014 r., podczas której Xi Jinping z ówczesną prezydent Park Geun Hie rozmawiali o wywieraniu większej presji na Północ w kwestii porzucenia przez reżim programu atomowego. Kim Dzong Un miał wówczas nawet nazwać Chiny "wrogim krajem".

Ri Dzong Ho uciekł z rodziną na Południe w październiku 2014 r. Wcześniej przez lata pracował w Biurze 39, organie władzy założonym przez Kim Dzong Ila, ojca obecnego dyktatora, do pozyskiwania funduszy i surowców z zagranicy. Biuro składa się z pięciu wydziałów, do których zadań należy m.in. zarabianie na robotnikach wysyłanych przez Koreę Płn. do pracy za granicą. Według Ri organizacja od lat obchodzi międzynarodowe sankcje, prowadząc swoją działalność pod nazwiskami obywateli Rosji i Chin pomagających reżimowi.

(mal)