Brytyjskie firmy ubezpieczeniowe nie lubią Halloween. Liczba wniosków o odszkodowania wzrasta wówczas o 270 procent. Wszystkiemu winni są halloweenowi żartownisie.
Młodzi Brytyjczycy przebrani za duchy pukają do drzwi przypadkowych domów. Według tradycji, należy im się jakiś poczęstunek. Jeśli go nie otrzymają - również zgodnie z tradycją - płatają gospodarzom figle. Odrobina mąki na szybach okien lub zbite jajko jeszcze nikogo nie wpędziły w ruinę. Jednak według federacji brytyjskich firm ubezpieczeniowych, w Halloween zdarzają się znacznie poważniejsze wybryki. Liczba kradzieży wzrasta trzykrotnie, a pożary wywołane sztucznymi ogniami są najczęstszym powodem wypłacanych ubezpieczeń.
Policja apeluje zatem, by uszanować wolę ludzi, którzy w Halloween chcą spać spokojnie. Jak podkreśla jej rzecznik, nie będzie pobłażliwości dla łamania prawa - nawet w imię dobrej zabawy.
Rzekomo najczęściej nawiedzanym przez duchy miejscem na Wyspach jest wioska Pluckley na południu Anglii. W tym roku nie było tam jednak tradycyjnej zabawy Halloween. Została odwołana ze względów bezpieczeństwa. Posłuchaj relacji naszego korespondenta Bogdana Frymorgena: