Blisko osiem tysięcy neonazistów weźmie udział w planowanej na sobotę demonstracji w Dreźnie w związku z 65. rocznicą bombardowania miasta przez aliantów w 1945 roku. Ulicami Drezna przejdą również wielotysięczne kontrdemonstracje, a mieszkańcy miasta utworzą łańcuch ludzkich rąk dla upamiętnienia ofiar nalotów oraz zbrodni hitlerowskich. Władze obawiają się zamieszek. W stan gotowości postawiono 4 tysiące policjantów.
Niemieccy neonaziści od lat wykorzystują rocznicę bombardowania Drezna do propagowania swojej ideologii i rewizjonizmu historycznego. Ich głównym celem jest relatywizacja niemieckiej odpowiedzialności za zbrodnie i zniszczenia II wojny światowej oraz zrzucenie winy na aliantów. Dywanowe naloty lotnictwa amerykańskiego i brytyjskiego na niemieckie miasta opisują jako "bombowy holokaust", przeprowadzony przez aliantów.
Udział w sobotniej manifestacji zapowiadają też członkowie neofaszystowskich ruchów z zagranicy - w tym ze Szwecji, Francji, Węgier i Słowacji.
Jeden z organizatorów demonstracji Kai Pfuerstinger z Młodego Ziomkostwa Niemiec Wschodnich (JLO) nie wyklucza, że dojdzie do incydentów, ale nie poczuwa się do odpowiedzialności za ewentualne zajścia. Wiadomo, że próbuje się przemycić do naszych szeregów prowokatorów z zewnątrz, którzy wywołują niepokoje - cytuje jego słowa internetowe wydanie tygodnika "Der Spiegel".
W Saksonii, której stolicą jest Drezno, szczególnie silna jest neonazistowska Narodowodemokratyczna Partia Niemiec (NPD). Wprowadziła ona swych posłów do parlamentu landu, choć jest izolowana przez pozostałe siły polityczne.