Julia Tymoszenko po ponad dwugodzinnym przesłuchaniu poinformowała, że Prokuratura Generalna Ukrainy oskarżyła ją o wykorzystanie pieniędzy budżetowych niezgodnie z ich przeznaczeniem. Była premier otrzymała także zakaz opuszczania miejsca zamieszkania.

Tymoszenko figurowała dotychczas w tej sprawie jako podejrzana. Po wyjściu z prokuratury była premier ponownie powtórzyła, iż uważa całą sprawę za polityczną. Wyjaśniła także, że jej rząd nie wykorzystywał pieniędzy, które Ukraina otrzymała ze sprzedaży kwot emisyjnych niezgodnie z przeznaczeniem. Korzystał jedynie ze środków z ogólnego rachunku, z którego finansowane są wszystkie wydatki państwowe, w tym także wypłata emerytur. Te pieniądze nie były specjalnie oznaczone jako środki ze sprzedaży kwot - powiedziała Tymoszenko.

Wcześniej oskarżona twierdziła, że stojąc na czele rządu musiała skorzystać z pieniędzy za kwoty emisyjne, gdyż państwo znajdowało się w kryzysie, co groziło wstrzymaniem wypłat emerytur. Obecnie była premier wycofuje się z tej wersji. Postępowanie wobec Tymoszenko prokuratura wszczęła 15 grudnia, wzywając ją na przesłuchanie w charakterze świadka. Była szefowa rządu poinformowała wtedy, że starano się jej wręczyć zakaz wyjazdu z miejsca zamieszkania, lecz go nie przyjęła.

W odpowiedzi na działania prokuratury deputowani opozycyjnego Bloku Julii Tymoszenko zajęli 16 grudnia trybunę parlamentarną, skąd tego samego dnia zostali brutalnie usunięci przez deputowanych Partii Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza. W wyniku bójki kilku przedstawicieli ugrupowania byłej premier w trafiło do szpitala.

Ukraińscy obserwatorzy przypuszczają, że naciski na Tymoszenko są próbą odsunięcia jej od udziału w przyszłych wyborach parlamentarnych i prezydenckich. Zgodnie z Ukraińskim prawem osoba karana nie może w nich startować.