Turcy nie chcą islamskich chust

Demonstranci zgromadzili się przy mauzoleum Mustafy Kemala Ataturka - założyciela współczesnej Turcji i symbolu jej świeckiej tożsamości. Do Ankary z całego kraju przyjechali działacze z ponad 50 organizacji pozarządowych i członkowie niektórych świeckich partii

politycznych.

Senal Saruhan, szefowa Stowarzyszenia Republikańskich Kobiet, które zorganizowało manifestację, oskarżyła rząd o "wykorzystywanie religii".

Mająca islamskie korzenie rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju oraz opozycyjna Nacjonalistyczna Partia Działania przedłożyły kilka dni temu w parlamencie propozycję złagodzenia zakazu noszenia chust na wyższych uczelniach, powołując się przy tym na prawa człowieka.

Propozycja zmiany konstytucji przewiduje, że na uniwersytety będą mogły przychodzić kobiety w chustkach zawiązanych w sposób tradycyjny pod brodą. Zakaz zostanie utrzymany wobec kobiet obwiązujących chustę wokół szyi w sposób będący symbolem poparcia islamu politycznego. Zabronione zostaną także m.in. burki, zasłaniające całe ciało.

W piątek poprawkę do konstytucji przyjęła komisja parlamentarna. W przyszłym tygodniu parlament najpewniej zatwierdzi poprawkę, gdyż obie partie dysponują wystarczającą liczbą mandatów, by doprowadzić do zmiany.

Wpływowa w Turcji armia postrzega ten krok jako poważne zagrożenie dla tradycyjnego świeckiego charakteru państwa. Często ostrzegała przed islamizacją kraju pod rządami premiera Recepa Tayyipa Erdogana. Nie wiadomo jednak, czy i w jaki sposób armia miałaby zapobiec planowanej reformie.

Badania opinii publicznej wskazują na silne poparcie dla planów złagodzenia zakazu noszenia chust. Niektóre kobiety nie uczęszczają na uniwersytety, tłumacząc to obowiązywaniem zakazu. Zakaz wprowadzony przez wojskowych pod pretekstem zagrożenia dla świeckiego porządku państwa obowiązuje na uniwersytetach od 1997 roku.