Samolot tureckich linii lotniczych Pegasus Airline ze 180 osobami na pokładzie, lecący z Diyarbakiru do Stambułu, został porwany, ale wylądował bezpiecznie w Ankarze. Porywacz poddał się - poinformował przedstawiciel lotniska w tureckiej stolicy. Nikt nie został ranny.

Według tureckiego ministerstwa transportu porywacz ma około 40 lat i jest narodowości tureckiej. Ministerstwo spraw wewnętrznych podało, że twierdził, iż ma na pokładzie środki wybuchowe. Na imię ma Mehmet, a jego nazwisko jest podawane w różnych wersjach: jako Gokcingol, Goz lub Goksin Gol.

Według źródeł policyjnych porywacz jest pospolitym przestępcą, który miał na koncie wykroczenia związane z handlem narkotykami. Zarzucano mu też nielegalne posiadanie broni. W 1994 r. sądzono go zaś za popieranie nielegalnej w Turcji Partii Pracujących Kurdystanu, ale został uniewinniony. Przypuszcza się, że zażywał narkotyki przed lotem.

Na razie nie jest jasne, jakie były motywy porwania. Stacje telewizyjne poinformowały, że sprawca chciał uprowadzić samolot do Iranu. Przedstawiciel lotniska w Ankarze wyraził pogląd, że motywy porwania miały charakter prywatny, nie polityczny, a porywacz może być chory psychicznie. Okazało się, że nie był uzbrojony i nie miał żadnych środków wybuchowych.

Na pokładzie Boeinga 737-800 prywatnych linii Pegasus Airline było około 178 pasażerów (według niektórych źródeł liczba ta obejmuje członków załogi). Prezes linii, Ali Sabanci, zapewnił, że stan zdrowia wszystkich jest dobry i wkrótce polecą do Stambułu innym samolotem.

Miasto Diyarbakir, skąd leciał samolot, znajduje się na południowym wschodzie Turcji. Jest to rejon zamieszkany w większości przez Kurdów. W ostatnich dniach armia turecka wszczęła w tym rejonie ofensywę przeciwko kurdyjskim bojownikom z Partii Pracujących Kurdystanu, zabijając około 10 osób.

Wcześniej telewizja CNN Turk informowała o aresztowaniu kobiety- porywacza, ale doniesień tych na razie nie potwierdzono.