Po wczorajszym trzęsieniu ziemi w tureckim mieście Wan ponad 800 ratowników nadal przeszukuje gruzy zawalonych budynków. Uratowano dotąd 27 osób, ale według BBC ponad 100 nadal uznaje się za zaginione. Przed hotelem, który zawalił się w rezultacie wstrząsów, dzisiaj wybuchły gwałtowne zamieszki.

Przed hotelem Bayram w centrum miasta około 300 osób demonstrowało, wzywając gubernatora prowincji Wan Munira Karaloglu do odejścia, gdy wraz z wicepremierem Atalayem opuszczał miejsce kataklizmu. Mieszkańcy oskarżyli władze o nieprawidłową kontrolę budynków uszkodzonych po październikowym trzęsieniu.

Protestujący obrzucali kamieniami policjantów. W odpowiedzi policja użyła gazu łzawiącego, którego oddziaływanie odczuli też pracujący w pobliżu ratownicy - podał dziennik "Hurriyet" na stronie internetowej.

Najpopularniejszy hotel w mieście, Hotel Bayram, był jednym z 25 budynków, które zawaliły się w wyniku wieczornych wstrząsów o sile 5,6 w skali Richtera. Tylko dwa budynki były zamieszkane, pozostałe zostały opuszczone po październikowym trzęsieniu. Sześciopiętrowy hotel został zbudowany ponad 40 lat temu i w ubiegłym roku przeszedł gruntowny remont. Zakwaterowani byli w nim między innymi dziennikarze, którzy relacjonowali poprzednie trzęsienie i akcję ratunkową, oraz pracownicy tureckiego Czerwonego Półksiężyca.

Operator tureckiej agencji Cihan, Ozgur Gunes powiedział lokalnym mediom, że uwięzieni dziennikarze wysyłają SMS-y do kolegów, błagając o uwolnienie. Gunes wyszedł z hotelu tuż przed trzęsieniem. Gdy po wstrząsach wrócił po kamerę, budynek był już w gruzach. Hotel miał niewielkie pęknięcia, ale gościom mówiono, że konstrukcja nie została uszkodzona - powiedział Gunes.

Wicepremier Atalay powiedział, że spod gruzów uratowano 27 osób. Nie chciał jednak spekulować na temat liczby uwięzionych pod gruzami. Powołując się na ratowników BBC pisze, że za zaginione uznaje się ponad 100 osób. W hotelu zarejestrowanych było 32 gości, ale nie wiem, ilu przebywało w środku w chwili wstrząsów - powiedział pracownik recepcji Recep Ozhan, cytowany przez agencję Anatolia. Według lokalnych mediów, wiele osób znajdowało się w cukierni i przed biurem firmy autobusowej, które mieściły się na parterze.

Konstrukcje wielu domów w Wan zostały naruszone w wyniku październikowego trzęsienia ziemi i wstrząsów wtórnych, które od tego czasu nawiedzają region. Najnowsze wstrząsy potwierdzają, że pomimo chłodów, mieszkańcy Wan powinni pozostać w namiotach. Tuż po wczorajszych wstrząsach turecki Czerwony Półksiężyc rozdał ich około 15 tysięcy - podała telewizja TRT. Mimo to turecki parlamentarzysta Nazmir Gur powiedział BBC, że namiotów nadal brakuje, a mieszkańcy z dnia na dzień są coraz bardziej zdesperowani.

Epicentrum wstrząsów, które wystąpiły wczoraj o 20.23 czasu polskiego, znajdowało się w oddalonym o kilkanaście kilometrów od Wan mieście Edremit. Nie odnotowano tam zniszczeń. Władze ostrzegają przez kolejnymi wstrząsami.