Wtorkowy wybuch i pożar w głębinowej kopalni węgla brunatnego w mieście Soma w zachodniej Turcji spowodował śmierć co najmniej 274 ludzi. Rosnący bilans ofiar przekazał turecki minister energetyki Taner Yildiz.

Wypadek w mieście Soma to najtragiczniejsza katastrofa górnicza w dziejach Turcji. Wyprzedziła pod względem liczby ofiar śmiertelnych wybuch gazu w kopalni węgla kamiennego w pobliżu portowego miasta Zonguldak nad Morzem Czarnym w 1992 roku, kiedy to zginęły 263 osoby.

Katastrofy na podobną skalę w światowym przemyśle wydobywczym nie notowano od grudnia 1975 roku, gdy wybuch i wtargnięcie wody uśmierciły 372 ludzi w kopalni węgla kamiennego w stanie Jharkhand na północnym wschodzie Indii.

Według Yildiza, w momencie eksplozji w kopalni znajdowało się 787 ludzi - 274 z nich zginęło, a 363 uratowano, w tym wielu z obrażeniami. Z podanego przez ministra bilansu wynika, iż los około 150 osób wciąż nie jest znany.

Będąca właścicielem kopalni firma Soma Komur Isletmeleri poinformowała, że do chodników kopalni wtłacza się powietrze, by usunąć zalegający tam tlenek i dwutlenek węgla. Niektórzy z ratowników pracują na głębokości do 420 metrów. 

Katastrofa wywołała połączone z aktami przemocy uliczne demonstracje w Somie, Stambule i Ankarze. Gniew protestujących kierował się przeciwko premierowi Recepowi Tayyipowi Erdoganowi oraz jego rządowi, oskarżanym o lekceważenie kwestii bezpieczeństwa w sprywatyzowanych kopalniach.

Jako naród 77 mln ludzi doświadczamy bardzo wielkiego bólu - powiedział Erdogan na konferencji prasowej po odwiedzeniu miejsca katastrofy. Wydawał się jednak przyjmować postawę obronną, gdy pytano go, czy w kopalni stosowano wystarczające środki prewencyjne.

Wybuchy takie jak ten zdarzają się w tych kopalniach przez cały czas. Nie jest tak, by nie zdarzały się one gdzie indziej na świecie - powiedział premier, dzierżąc w ręku listę światowych wypadków górniczych od 1862 roku.

W Stambule policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych, by rozproszyć  kilkutysięczny tłum demonstrantów. Niektórzy z nich mieli na głowach górnicze hełmy z lampami czołowymi, inni powiewali flagami ugrupowań lewicowych. Skandowano "Rząd ma ustąpić". Do starć sił porządku z protestującymi doszło także w Ankarze i innych miastach.

Erdogan ogłosił trzydniową żałobę narodową i odwołał swą oficjalną wizytę w Albanii. Również prezydent Abdullah Gul zrezygnował z zaplanowanej na czwartek podróży do Chin, by móc udać się do Somy.

Nad miastem wciąż unosi się dym, a Yildiz oświadczył, że pożar pod ziemią trwa nadal, utrudniając operację ratowniczą.

(mal)