Skutki katastrofy tunguskiej z 1908 roku mogły być wywołane uderzeniem meteoru o znacznie mniejszych rozmiarach niż do tej pory przypuszczano - pokazują najnowsze symulacje komputerowe. Ich wyniki nie tylko przybliżają nas do rozwiązania jednej z zagadek XX wieku, ale rzucają też nowe światło na przewidywania co do możliwych, przyszłych katastrof.

30 czerwca 1908 roku nad środkową Syberią w rejonie rzeki Podkamienna Tunguska pojawił się jasno świecący, szybko przemieszczający się obiekt. Jego wybuch słychać było w promieniu setek kilometrów. Fala uderzeniowa powaliła las na powierzchni 200 kilometrów kwadratowych. Do tej pory przypuszczano, że katastrofę wywołał meteor lub kometa o promieniu około 60 metrów. Obliczenia wykonane na superkomputerze w Sandia National Laboratories w Nowym Meksyku pokazały jednak, że średnica obiektu mogła być nawet dwukrotnie mniejsza, a skutki wybuchu byłyby podobne.

Fakt, że tak duże zniszczenia mogły być wywołane wybuchem tak małego obiektu oznacza, że musimy zacząć śledzić znacznie więcej zagrażających Ziemi asteroid. W tej chwili w ogóle nie obserwujemy obiektów o średnicy poniżej 140 metrów. Prawdopodobnie trzeba to zmienić i jeszcze raz przemyśleć strategię ochrony Ziemi przed niepożądanymi gośćmi z kosmosu.