Trzy osoby zostały ranne, w tym jedna poważnie, w drugiej tegorocznej gonitwie z bykami w Pampelunie w ramach odbywającej się w tym hiszpańskim mieście dorocznej fiesty ku czci św. Fermina. Zwierzęta nie wzięły jednak nikogo na rogi.

W porannej gonitwie tysiące śmiałków uciekało przed sześcioma bykami. Według początkowych informacji hiszpańskiego Czerwonego Krzyża tylko jedna osoba doznała obrażeń. Jednak władze regionu Nawarra podały, że 23-letni mężczyzna z Nottingham w Anglii doznał poważnych urazów klatki piersiowej. Ponadto w szpitalu z lekkimi obrażeniami przebywa Japończyk oraz Hiszpan.

Wczoraj, w pierwszej tegorocznej gonitwie, byk ubódł w udo jedną osobę, trzy inne również trafiły do szpitala z obrażeniami spowodowanymi upadkami.

Tradycyjna fiesta ku czci św. Fermina rozpoczęła się w niedzielę od zabawy na głównym placu Pampeluny. Impreza będzie trwała tydzień.

Główną atrakcją fiesty są encierros, czyli codzienne gonitwy z bykami po zamkniętej 848-metrowej ulicznej trasie. Tłum odważnych z całej Hiszpanii i wielu krajów świata, w obowiązkowych czerwonych chustach na szyi i białych spodniach przepasanych taką samą szarfą, oczekuje na wypuszczenie byków z drewnianych zagród, drażniąc zwierzęta okrzykami. Byki ruszają w pogoń za ludźmi. Uczestnicy gonitwy, trzymając w dłoniach jedynie zwinięte w rulon gazety, mają za zadanie doprowadzić stado do celu, czyli do zagrody na końcu trasy. I oczywiście uniknąć rogów. Wieczorem byki giną podczas korridy, później ich mięso jest serwowane w lokalnych restauracjach.

Od 1911 roku, gdy rozpoczęto prowadzenie statystyk, w biegach z bykami śmierć poniosło 15 osób. Ostatnią ofiarą śmiertelną był 27-letni Hiszpan Daniel Jimeno Romero, który 10 lipca 2009 roku został ugodzony przez byka w szyję.

(j.)