Pracownik poczty w Waszyngtonie jest trzecią w USA osobą, która zaraziła się płucną odmianą wąglika. Potwierdziły to badania, przeprowadzone po tym, jak mężczyzna sam zgłosił się w sobotę do szpitala. Mężczyzna jest poważnie chory - ujawnił burmistrz Waszyngtonu, Anthony Williams.

Odmiana płucna, w odróżnieniu od postaci skórnej kończy się w większości przypadków śmiercią. Chory, którego nazwiska nie podano, trafił do szpitala z objawami przypominającymi grypę - zdiagnozowano jednak zakażenie wąglikiem. Mężczyzna pracował w sortowni poczty, przez którą przeszedł list z bakteriami wąglika, który dotarł do lidera senackiej większości Toma Daschle`a. W Stanach Zjednoczonych stwierdzono dotąd chorobę u dziewięciu osób. Spośród trzech osób, zarażonych odmianą płucną wąglika jedna już zmarła. To pracownik koncernu medialnego z Florydy. Kolejnych sześciu ludzi zakaziło się odmianą skórną bakterii. Tymczasem specjaliści Światowej Organizacji Zdrowia ostrzegają, że dużo groźniejszym niż atak wąglikowy, byłoby rozpylenie nad gęsto zaludnionymi terenami USA wirusa ospy.

Kilka dni temu potwierdzono także pierwsze dwa przypadki wąglika poza USA. Wstępne testy potwierdziły obecność wąglika w liście wysłanym do Argentyny ze Stanów Zjednoczonych. Podobny przypadek odnotowano w Kenii - tam również znaleziono bakterie wąglika w liście nadanym na Florydzie. Według kenijskich władz kontakt z wąglikiem miały cztery osoby. Jak mówią specjaliści, w Polsce nie ma ryzyka ataku bioterrorystów. Do tej pory w naszym kraju kilkakrotnie ogłaszano alarm wąglikowy – żaden z nich, na szczęście nie okazał się prawdziwy.

00:00