Ponawiając zarzuty, że zwolennicy Hillary Clinton planują sfałszowanie tegorocznych wyborów prezydenckich, republikański kandydat Donald Trump zaczął w piątek werbować swoich "obserwatorów" głosowania. Na stronie internetowej jego kampanii ukazał się apel: "Pomóżcie mi powstrzymać oszukańczą Hillary przed sfałszowaniem tych wyborów. Wypełnijcie podany tu formularz, by otrzymać więcej informacji, jak zostać ochotniczym Obserwatorem Wyborów Trumpa".

Ponawiając zarzuty, że zwolennicy Hillary Clinton planują sfałszowanie tegorocznych wyborów prezydenckich, republikański kandydat Donald Trump zaczął w piątek werbować swoich "obserwatorów" głosowania. Na stronie internetowej jego kampanii ukazał się apel: "Pomóżcie mi powstrzymać oszukańczą Hillary przed sfałszowaniem tych wyborów. Wypełnijcie podany tu formularz, by otrzymać więcej informacji, jak zostać ochotniczym Obserwatorem Wyborów Trumpa".
Donald Trump /PAP/EPA/CRISTOBAL HERRERA /PAP/EPA

Poprzedniego dnia wieczorem na wiecu w Altoona w Pensylwanii kandydat GOP powiedział, że Clinton nie wygra z nim w tym stanie, jeśli nie będzie oszukiwać.

Ona nie może nic poradzić na to, co tu się dzieje. Jedynym sposobem pokonania mnie w Pensylwanii, jestem tego pewny na 100 procent, będą oszustwa w pewnych regionach tego stanu - oświadczył. Wezwał organy ścigania do pilnowania, żeby nie doszło do fałszerstw.

Według sondażu telewizji NBC News i "Wall Street Journal", w Pensylwanii Clinton prowadzi przed Trumpem różnicą 48 do 37 procent. Pensylwania jest jednym ze stanów "wahadłowych", które zwykle decydują o wyniku wyborów, bo liczba zwolenników kandydatów obu partii jest mniej więcej równa.

Trump nie pierwszy raz wyraził przekonanie, że wybory będą sfałszowane. Na spotkaniu w Karolinie Północnej skrytykował federalny sąd apelacyjny za uchylenie uchwalonej w tym stanie ustawy, która wprowadziła wymóg okazywania przez głosujących dowodu tożsamości ze zdjęciem. Ograniczyła również możliwość wcześniejszego głosowania, jak również rejestracji do głosowania w dniu wyborów (8 listopada).

Sąd unieważnił tę ustawę, argumentując, że wymierzona była przeciw Afroamerykanom z ubogich dzielnic, którzy często nie mają prawa jazdy - głównego dowodu tożsamości w USA, gdzie nie ma odrębnych dowodów osobistych.

Podobne prawa uchwalono też w niektórych innych stanach, przeważnie większością republikańską w miejscowych legislaturach. Wszędzie zostały zakwestionowane w sądach jako dyskryminujące mniejszości rasowe.

Trump jednak wywodził, że dowody tożsamości ze zdjęciem są niezbędne, bo inaczej dojdzie do oszustw.

Powinno być tak: oto mój dowód, chcę głosować. A nie, że ktoś przychodzi i głosuje 15 razy na Hillary - powiedział.

Zdaniem ekspertów, chociaż regulaminy wyborów są różne w zależności od stanów, oszustwa zdarzają się rzadko.

Trump nie jest pierwszym kandydatem, który wezwał do powołania swoich obserwatorów wyborów. W 2008 r. ówczesny kandydat Demokratów Barack Obama też werbował ochotniczych "obserwatorów wyborczych". Nie twierdził jednak, że wybory będą sfałszowane.

APA