Do pierwszego śmiertelnego wypadku w Tatrach doszło wczoraj. Zginął turysta, który spadł Żlebem Orłowskiego z Buli pod Rysami. Dziś 57-letni mężczyzna zginął pod Mięguszowieckim Szczyt Czarny w Tatrach Słowackich. O wypadku słowacką Horską Zahranną Służbę powiadomili turyści, którzy z Mięguszowieckiego Szczytu Pośredniego zauważyli spadającą na człowieka kamienną lawinę. Dziś także jeden z turystów schodząc z Granatów prawdopodobnie potknął się i i spadł w kilkusetmetrową przepaść.

Do pierwszego śmiertelnego wypadku w Tatrach doszło wczoraj. Zginął turysta, który spadł Żlebem Orłowskiego z Buli pod Rysami. Dziś 57-letni mężczyzna zginął pod Mięguszowieckim Szczyt Czarny w Tatrach Słowackich. O wypadku słowacką Horską Zahranną Służbę powiadomili turyści, którzy z Mięguszowieckiego Szczytu Pośredniego zauważyli spadającą na człowieka kamienną lawinę. Dziś także jeden z turystów schodząc z Granatów prawdopodobnie potknął się i i spadł w kilkusetmetrową przepaść.
Giewont (zdjęcie ilustracyjne) /Maciej Pałahicki /Archiwum RMF FM

Ostatni weekend wakacji przyciągnął do Zakopanego tłumy turystów. Już od wczesnych godzin porannych zapełnione były wszystkie parkingi przed popularnym szlakiem turystycznym prowadzącym do Morskiego Oka.

Jak powiedział Tomasz Zając z informacji turystycznej TPN, oblegane były wszystkie szlaki turystyczne. Na szczytach, do których dojścia zabezpieczone są łańcuchami, w godzinach południowych tworzyły się kolejki chętnych do wejścia na szczyt. Tak było na przykład na dojściu na Giewont czy Orlą Perć.

W ostatni weekend wakacji oblężenie przeżywała też kolejka linowa wożąca turystów na Kasprowy Wierch. W Kuźnicach trzeba było odstać nawet pięć godzin, aby dostać się do wagonika.

Duży ruch na tatrzańskich szlakach potwierdzają również statystki górskich ratowników. Oprócz najtragiczniejszych zdarzeń, ratownicy TOPR byli w ostatni wakacyjny weekend wzywani kilkadziesiąt razy. W akcjach wielokrotnie uczestniczył ratowniczy śmigłowiec.

APA