Były trener psów we francuskim wojsku przyznał w środę, że "nieumyślnie zabił" 9-letnią Mayelys, która w zeszłym roku zniknęła z wesela w Alpach, czym żyła cała Francja. Po wielomiesięcznych poszukiwaniach znaleziono zwłoki dziecka.​ "Tragiczny finał sprawy zaginięcia 9-letniej Maelys", "Sprawdziły się najgorsze obawy" - tak sprawę tę komentują nadsekwańskie media.

Komentatorzy podkreślają, że rodzice 9-latki do końca mieli nadzieję, iż ich córka żyje. Niestety w samochodzie głównego podejrzanego - byłego francuskiego żołnierza Nordahla Lelandaisa - odkryto mikroskopijne ślady krwi dziewczynki.

W październiku ubiegłego roku policja zdobyła nagranie jednej z kamer monitorujących ulice koło miejsca zaginięcia Maelys de Araujo. Widać na nim 34-letniego byłego żołnierza za kierownicą samochodu. Na siedzeniu obok jest osoba wyglądające jak Maelys - zgadza się wzrost i ubiór.

Uwagę funkcjonariuszy przyciągnęły od samego początku sprzeczności w zeznaniach byłego żołnierza. Okazało się też, że w momencie zaginięcia dziewczynki mężczyzna opuścił wesele. Tłumaczył, że poplamił koszulę i pojechał do domu, żeby się przebrać.

Funkcjonariusze zwrócili również uwagę na zadrapania, które mężczyzna miał na rękach. Twierdził wówczas, że wielokrotnie się skaleczył, pracując w przydomowym ogródku. Zapewniał, że nie wie, co się stało z zaginioną dziewczynką.

Śledczy znaleźli w końcu czaszkę Maelys De Araujo i inne jej szczątki w środę w zaśnieżonym wąwozie sześć miesięcy po tym, jak zaginęła - poinformował prokurator Grenoble Jean-Yves Coquillat.

Policja została doprowadzona do tego odległego miejsca w górach przez głównego podejrzanego. Mężczyzna, który był jednym z gości na weselu w Pont-de-Beauvoisin, niedaleko górskiej miejscowości Chambery, został aresztowany po zniknięciu dziewczynki, ale wielokrotnie zaprzeczał, że ją zabił.

Mężczyzna wyznał prokuratorowi, że zabił dziewczynkę przypadkiem, ukrył jej zwłoki, po czym wrócił na wesele. Następnie ukrył ciało dziecka w wąwozie.

Po zniknięciu Maelys policja przesłuchała ponad 200 potencjalnych świadków. Setki wolontariuszy pomagały przez kilka dni przeszukiwać okolicę. Psy policyjne odkryły zapach dziewczynki, ale zgubiły go na parkingu przed salą weselną, sugerując, że mogła zostać wepchnięta lub dobrowolnie weszła do jednego z zaparkowanych pojazdów. 

Prokurator dodał, że w swoich zeznaniach Lelandais nie wyjaśnił okoliczności śmierci dziecka. Lelandais poprosił sędziów śledczych, żeby go dzisiaj (w środę) przesłuchali, ponieważ ma do przekazania informacje - powiadomił prokurator Coquillat. Następnie - jak dodał - mężczyzna przeprosił rodziców dziewczynki.

Jego adwokat Alain Jakubowicz wyraził zaskoczenie, gdy usłyszał zeznanie o "przypadkowej śmierci Maelys", ale nie podał dalszych szczegółów na temat tego, co się stało. Prawnik powiedział, że rezygnuje z wniosku o zwolnienie swego klienta. Jestem ojcem, nic gorszego rodzicowi nie może się przytrafić - przyznał. 

34-latek był już wcześniej karany za drobne przestępstwa, usłyszał też zarzut zabójstwa 23-letniego żołnierza, którego prawdopodobnie podwiózł samochodem z dyskoteki do domu.


(ph)