Tornada i powodzie, które przeszły przez Południe i Środkowy Zachód Stanów Zjednoczonych spowodowały już śmierć 11 osób. W stanie Kansas (Midwest) doszło do rzadkiej o tej porze roku śnieżycy. Na szczęście nikt w niej nie zginął.

W kilku miasteczkach Teksasu wichury spowodowały śmierć czterech osób. Cztery osoby zginęły też w Arkansas, w tym wolontariusz współpracujący ze strażą pożarną oraz szef straży pożarnej w Cove Creek, który wpadł pod samochód, gdy szedł sprawdzić poziom wody w związku z zagrożeniem powodziowym. Zginęła także 10-letnia dziewczynka i 65-letnia kobieta, która została przywalona drzewem. Władze tego stanu poinformowały, że dwie osoby uznaje się dodatkowo za zaginione.

Środkowy Zachód (Midwest), obejmujący stany zlokalizowane w środkowej i północnej części kraju, odnotował mniej strat. Niemniej, w Missouri rwąca woda porwała samochód, w którym zatonęła kobieta. W rzece Mississippi utonęła też starsza osoba, której tożsamość nie jest jeszcze znana.

W stanie Tenessie fragmenty niesionej przez tornado bramki do gry w piłkę nożną spowodowały śmierć 2-letniej dziewczynki. Zmarła ona po przewiezieniu do szpitala.

Tornada na południu USA są zjawiskiem częstym na wiosnę. Na Środkowym Zachodzie są notowane rzadziej. Szalejące w tym regionie śnieżyce są natomiast zjawiskiem wyjątkowym.

Wichury i ulewne deszcze zaczęły się w sobotę późnym popołudniem. Wczoraj tornada osiągały prędkość do 180 km. Trąby powietrzne operowały na obszarze obejmującym jednorazowo ok. 80 km - podaje Associated Press.

(mal)