Masseik jeszcze rok temu było nikomu nieznanym spokojnym belgijskim miasteczkiem. Pierwszy raz zrobiło się o nim głośno, gdy część mieszkających tam marokańskich kobiet zaczęła nosić burki, czyli stroje zakrywające całą postać.

24-tysięczne miasteczko przy granicy z Holandią trafiło na łamy światowej prasy, gdy wyszło na jaw, że istniała tam międzynarodowa siatka terrorystów, powiązanych z Al-Kaidą. Właśnie z Masseik pochodzi czterech oskarżonych w trwającym właśnie w Brukseli procesie terrorystów. Odpowiadają oni m.in. za zamach w Madrycie. Dochodzenie wykazało, że z terrorystami powiązane są właśnie kobiety noszące burki.

Nic więc dziwnego, że to właśnie rozpowszechnienie się tych strojów wiele osób uznaje za początek całego zła. Burmistrz miasta Jan Creemers zdecydował więc o wprowadzeniu zakazu noszenia przez kobiety burek. Nie potrafi wytłumaczyć, skąd w niewielkim mieście wzięła się siatka terrorystyczna. - Przecież to byli całkiem normalni młodzi ludzie z naszego miasteczka. Chodzili tu do szkół, uprawiali sport. W pewnym momencie coś się zmieniło - mówi.