Tabliczka "No Dancing" nieprędko zniknie ze ścian nowojorskich barów. Właściciel jednego z nich, powołując się na prawa konstytucyjne, chciał ułatwić tańczenie w miejskich lokalach i wniósł sprawę do sądu. Niestety przegrał.

W Nowym Jorku tańczyć można tylko w restauracjach i barach posiadających specjalną licencję. Regulacje te datują się jeszcze na czasy prohibicji. Jeden z miejskich klubów chciał je obalić i wniósł sprawę sądową, argumentował, że taniec jest formą ekspresji. Jej swoboda jest zaś chroniona przez stanową konstytucję.

Sędzia nie dopatrzył się jednak ścisłego związku między pląsami w lokalach a prawami konstytucyjnymi. Podkreślił natomiast, że w placówkach, które zezwoliły swym klientom na tańce, panuje zwiększony tłok i hałas. Nowy Jork jest z pewnością wystarczająco duży, by znaleźć sposób, aby ludzie mogli tańczyć - zauważył sędzia.