Zakaz zgromadzeń i cenzurę wprowadzili w Tajlandii przywódcy wojskowego przewrotu. Armia ogłosiła stan wyjątkowy w całym kraju, dymisję rządu i unieważnienie konstytucji.

Rzeczniczka armii jednocześnie zapowiedziała, że armia zaprosi studentów, by obserwowali prace nad zmianą obecnej konstytucji kraju. Dodała, że wojsko dążyć będzie do przeprowadzenia "wolnych i uczciwych" wyborów. Miałyby one odbyć się "wkrótce".

Wcześniej generał Sonthi Boonyaratkalin, który stał na czele puczu, oświadczył, że zamach był niezbędny z punktu widzenia jedności i dobra państwa. Zapewnił też, że celem wojskowych nie jest długotrwałe rządzenie krajem, lecz przygotowanie gruntu do przekazania władzy społeczeństwu.

Generał Sonthi oskarżył przebywającego w Nowym Jorku na sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ obalonego szefa rządu Thaksina Shinawatrę o bogacenie się kosztem kraju, korupcję i nepotyzm oraz wezwał społeczeństwo do zachowania spokoju.