Policji udało się zidentyfikować tajemniczego "chłopca z lasu", którego losem przejęły się całe Niemcy. Okazało się, że zmyślił historię jakoby przez kilka lat wędrował z ojcem po lasach. Nie nazywa się również Ray, jak wcześniej utrzymywał. Prawda wyszła na jaw po tym, jak niemiecka policja zdecydowała się na opublikowanie jego zdjęć.

Chłopaka, który jak się okazało ma 20 lat, zidentyfikowała pewna rodzina z Holandii. Powiedzieliśmy mu: ty nie jesteś Ray, ale Robin. Pochodzisz z Holandii. A on natychmiast odpowiedział, że to prawda - opowiada rzecznik berlińskiej policji.

Robin van Helsum we wrześniu ubiegłego roku z powodu kłopotów osobistych postanowił rozpocząć nowe życie. Kilka dni później pojawił się w berlińskim urzędzie jako "chłopiec z lasu".

Tą historią żyły całe Niemcy

Chłopak zgłosił się na komisariat policji w Berlinie 16 września. Twierdził, że przez pięć ostatnich lat mieszkał w lasach. Tłumaczył, że ma około 17 lat, ale nie miał przy sobie żadnego dowodu tożsamości. Na policji pojawił się z namiotem, plecakiem i śpiworem.

Nastolatek twierdził, że wyposażeni w kompas wraz z ojcem poruszali się po lasach, spali w namiocie, jaskiniach albo dziurach w ziemi. Po śmierci ojca chłopak zdecydował, że zwróci się o pomoc. Jak tłumaczył, szedł na północ aż dotarł do Berlina.