Urzędnik szwedzkiego MSZ, który pod koniec lat 90. pracował jako dyplomata przy ONZ w Nowym Jorku, był źródłem cennych informacji dla rosyjskich służb bezpieczeństwa i przekazywał im poufne dokumenty UE - ujawniła szwedzka popołudniówka "Expressen". To był świetny facet, miał bardzo cenne informacje - tak określił go Siergiej Trietjakow, były wysoki rangą funkcjonariusz rosyjskiego wywiadu.

Według Rosjanina, który w 2000 roku rozpoczął współpracę z amerykańską agencją wywiadowczą CIA oraz biurem śledczym FBI, szwedzki dyplomata przekazywał Rosjanom w latach 1999-2000 poufne dokumenty z wewnętrznego systemu informacji Unii Europejskiej. Miał "przekroczyć linię", spełniać prośby, a także przyjmować prezenty. Otrzymał nawet pseudonim "Silvester" oraz specjalny status jako kontakt.

Szwedzkie Ministerstwo Spraw Zagranicznych o zachowaniu dyplomaty dowiedziało się w 2002 roku, wtedy też został on wezwany do Sztokholmu. Jak podaje "Expressen", śledztwo w tej sprawie zostało zamknięte po trzech miesiącach, ponieważ nic mu nie udowodniono. Nie było do końca jasne, jakie dokumenty Szwed mógł przekazywać Rosjanom oraz czy rzeczywiście te informacje zagrażały bezpieczeństwu Szwecji.

Gazeta skontaktowała się z podejrzanym Szwedem, który nadal pracuje w szwedzkim MSZ. Pocztą elektroniczną odpowiedział dziennikowi, że miał kontakty z Rosjanami podczas pobytu w Nowym Jorku, jednak według niego rewelacje byłego rosyjskiego szpiega są nieprawdziwe.

Artykuł w "Expressen" na nowo wywołał debatę wśród szwedzkich polityków na temat możliwości zaostrzenia prawa, które obecnie łagodnie traktuje podobne przypadki.