W Szwecji odbywają się wybory parlamentarne. Zdaniem komentatorów mogą one sprawić, że nacjonaliści staną się drugą siłą w parlamencie. Oczekiwane zwycięstwo socjaldemokratów prawdopodobnie nie wystarczy im do rządzenia w ramach dotychczasowej koalicji z Zielonymi.

Do głosowania w wyborach parlamentarnych w Szwecji uprawnionych jest ponad 7,2 mln osób. Lokale wyborcze będą czynne do godziny 20:00 , a pierwsze wyniki na podstawie sondaży exit poll oczekiwane są tuż po zakończeniu głosowania, a w nocy będą podawane wyniki cząstkowe. Wstępne rezultaty spodziewane są w poniedziałek.

Szwedzcy nacjonaliści po niedzielnych wyborach mogą stać się drugą siłą w parlamencie i pogrążyć centroprawicę. Oczekiwane zwycięstwo socjaldemokratów prawdopodobnie nie wystarczy do rządzenia w ramach ich dotychczasowej koalicji z Zielonymi.

W poprzednich wyborach frekwencja wyniosła ponad 80-90 proc.

Komentatorzy podkreślają jednak, że najpewniej długo nie będzie jasne, kto będzie rządzić Szwecją. Sondaże wskazują, że trudno o mniej lub bardziej stabilną większość według podziału na dotychczasowe bloki. Takich wyborów, gdy nic nie wiadomo, jeszcze nie było - takie opinie słychać wśród rozmów zwykłych Szwedów.


Socjaldemokratyczny premier Stefan Loefven jeszcze na początku września 2015 roku podczas wiecu w Sztokholmie mówił, że jego Europa nie buduje murów, co poskutkowało przyjęciem przez Szwecję rekordowej liczby ponad 162 tys. imigrantów. W listopadzie tego samego roku szef rządu w związku z chaosem, jaki zapanował w kraju, zmuszony był wprowadzić kontrole na granicach oraz zaostrzyć przepisy migracyjne.

Po tych wydarzeniach w debacie publicznej zaczęły dominować tematy związane z trudnościami w integracji ogromnej fali uchodźców oraz wzrostem przestępczości (strzelaniny i zabójstwa w imigranckich dzielnicach).

Szwedzi zaczęli także czuć się mniej bezpiecznie, gdy 7 kwietnia 2017 doszło w Sztokholmie do zamachu terrorystycznego. Uzbek Rachmat Akiłow wjechał skradzioną ciężarówką w przechodniów, zabijając pięć osób i raniąc 14.

W tych kwestiach jedyną partią, która mogła powiedzieć: "my to przewidzieliśmy", byli Szwedzcy Demokraci. Wyborcy przestali także stopniowo wstydzić się, że popierają nacjonalistów.

(j.)