Podejrzana paczka, przez którą ewakuowano siedzibę szwedzkiego rządu w centrum Sztokholmu, okazała się… prezentem od prezydenta Urugwaju Jose Mujicy. Taką informację przekazał dziennik "Expressen" na swej stronie internetowej.

Urugwajska delegacja z Jose Mujicą gościła wczoraj w Sztokholmie. Prezydent spotkał się z premierem Szwecji Fredrikiem Reinfeldtem i przedstawicielami szwedzkiego MSZ. Po wizycie przesłał prezenty do kancelarii premiera i do resortu spraw zagranicznych. Przynajmniej w jednej z paczek "było coś elektronicznego", co wzbudziło podejrzenia. Obawiano się, że może to być bomba.

Siedziba szwedzkiego rządu na kilka godzin została ewakuowana, zamknięto też dla ruchu sąsiednie ulice. Kiedy ogłoszono ewakuację, premiera Reinfeldta nie było w siedzibie rządu.