Znowu strzały w Stanach Zjednoczonych. Tym razem jednak nikt nie został ranny i nikt nie zginął. Policja z Paramus w New Jersey szuka mężczyzny, który otworzył ogień w centrum handlowym - informuje korespondent RMF FM Paweł Żuchowski.

Mężczyzna ubrany na czarno i w czarnym kasku oddał kilka strzałów przed centrum handlowym Garden State Plaza Mall, 35 km na południowy zachód od Manhattanu. Niewykluczone, że miał też na sobie kamizelkę kuloodporną. Na miejscu jest kilkuset funkcjonariuszy policji z psami tropiącymi oraz specjalne oddziały szturmowe SWAT.

Kierownik jednej z restauracji na terenie centrum handlowego twierdzi, że cały budynek został zamknięty. Klienci kontaktują się ze światem za pomocą Twittera.

W ostatni piątek uzbrojony w karabin napastnik, otworzył ogień na lotnisku międzynarodowym w Los Angeles. Mężczyzna został postrzelony podczas interwencji policji i trafił do aresztu. Siedem osób zostało wtedy rannych. Jedna zginęła. Był to pracownik Agencji Bezpieczeństwa Transportu na lotnisku.

Po strzelaninie natychmiast ewakuowano pasażerów lotniska. Przez kilka godzin ruch samolotów był sparaliżowany. O wydarzeniach w Los Angeles powiadomiony został prezydent Barack Obama.