Prawie 12 miesięcy intensywnej kampanii wyborczej, setki wieców i spotkań, tysiące relacji medialnych, a ciągle około 6 procent Amerykanów nie podjęło jeszcze decyzji, kto powinien być następnym prezydentem USA. Naukowcy próbują znaleźć przyczyny tego wahania.

Teorii jest wiele. Część ludzi mimo, że doskonale zna programy obu kandydatów, nie miała jeszcze czasu zastanowić się na dostateczną decyzją. Inni w ogóle nie interesują się polityką i swój głos oddadzą przypadkowo, choćby na podstawie tego co usłyszą w kolejce do głosowania.

Korespondentowi RMF FM Łukaszowi Wysockiemu tłumaczyli się w ten sposób: Może w ogóle nie będę głosował. Nie jestem pewien, czy któryś z nich jest wystarczająco dobry, żeby dostać mój głos. Jestem pośrodku - mówi jeden z nich. Jeśli chodzi o podatki jestem konserwatywny, ale w prawach socjalnych jestem liberałem. Ciężko mi dokonać wyboru. Jestem dość niezdecydowanym facetem - dodaje drugi. Tacy wyborcy są teraz głównym celem kampanii obu kandydatów.

Amerykańscy naukowcy w jednym z badań internetowych wykazali, że ponad połowa niezdecydowanych wyborców ma jednak swoje preferencje, choć nie do końca zdaje sobie z tego sprawy. Zdjęcie danego kandydata częściej kojarzyło im się ze słowami miłość i przyjaźń a jego oponenta ze słowem wróg. Niestety na kartach do głosowania nie ma zdjęć.