To "raczej przypadek, który trzeba przedstawić służbom medycznym" - tak przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz skomentował wypowiedź europosła Janusza Korwin-Mikkego m.in. o tym, że nasi wrogowie nie są w Moskwie, lecz w meczetach.

Schulz, pytany o reakcję na wypowiedź Korwin-Mikkego podczas wspólnej konferencji z premier Łotwy Laimdotą Straujumą, powiedział, że są członkowie Parlamentu, w tym Korwin-Mikke, którzy ciągle próbują "testować granice i przesuwać je, żeby zobaczyć, jak daleko mogą się posunąć w prowokacjach". Muszę stale analizować takie wypowiedzi, ale to nie jest dla mnie łatwe. Nie możemy bronić wolności wypowiedzi na świecie, a jednocześnie zbyt rygorystycznie ograniczać ją w PE. Dlatego jestem zazwyczaj dość liberalny - stwierdził. Dodał jednak, że wypowiedź polskiego europosła z pewnością jest czymś, czemu przewodniczący PE powinien się przyjrzeć. Forma wypowiedzi wywołała zdumienie w parlamencie - przyznał.

W mojej opinii jest to raczej przypadek, który trzeba przedstawić służbom medycznym - podsumował Schulz, który nie podjął na razie żadnej decyzji ws. ewentualnych konsekwencji wobec Korwin-Mikkego.

We wtorek polski europoseł zabrał głos w trakcie debaty z szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem. Nasi wrogowie nie są w Moskwie. Są w meczetach w Paryżu, w Marsylii - powiedział. Powinniśmy wprowadzić znowu karę śmierci. Nie wygramy wojny, kiedy oni nas zabijają, a my nie możemy ich zabić. Jeżeli mamy przetrwać, to powinniśmy odrzucić całe "acquis", wszystkie przepisy europejskie. Dlatego też uważam, że Unię Europejską należy zniszczyć - oświadczył.

Niemiecki europoseł Zielonych Reinhard Buetikofer stwierdził, że wypowiedź o wrogach w meczetach jest podżeganiem do nienawiści i zażądał reakcji szefa PE. Ten zaś zapewnił, że starannie przeanalizuje wystąpienie Korwin-Mikkego. Moim zdaniem, była to wypowiedź haniebna - oświadczył.

We wrześniu ubiegłego roku Korwin-Mikke został już ukarany przez władze PE odebraniem dziesięciu diet poselskich, czyli 3 tysięcy euro, za nazwanie bezrobotnych młodych ludzi w UE "Murzynami Europy".

Konsternację wywołał także w poniedziałek, gdy PE czcił pamięć 17 ofiar ubiegłotygodniowych zamachów na redakcję tygodnika satyrycznego "Charlie Hebdo" i sklep żydowski we Francji. Wielu europosłów przyszło na salę obrad w Strasburgu z czarnymi tabliczkami z napisem "Je suis Charlie" ("Jestem Charlie"), tymczasem Korwin-Mikke na ekranie swojego laptopa wyeksponował napis: Nie jestem Charlie. Jestem za karą śmierci.

Dzień później tłumaczył dziennikarzom, że publikacje francuskiego tygodnika były bluźniercze i niektóre powinny oburzać również chrześcijan. Atak na redakcję "Charlie Hebdo" to nie był atak przeciwko wolnemu słowu. Był to atak przeciwko niedopuszczalnym, moim zdaniem, publikacjom tego pisma. Ci ludzie nie byli bojownikami o wolne słowo, tylko bojownikami o to, żeby zniszczyć wartości europejskie - powiedział Korwin-Mikke, którego zdaniem, redakcja "Charlie Hebdo", wyśmiewając się m.in. z porządku, policji i armii, walczyła przeciwko wszystkim wartościom europejskim. Nie można być jednocześnie Europejczykiem i popierać Charlie - ocenił. Absolutnie nie jestem Charlie. Jestem anty-Charlie, natomiast jestem przeciwko mordowaniu ludzi - powiedział.

(edbie)