W Brukseli rozpoczął się wieczorem szczyt UE, na którym szefowie państw i rządów UE mają uzgodnić zmianę Traktatu z Lizbony wprowadzając w nim krótki zapis, który będzie podstawą przyjęcia stałego mechanizmu ratowania krajów strefy euro w potrzebie.

Kraje członkowskie, których walutą jest euro, mogą ustanowić mechanizm stabilności w celu zapewnienia stabilności strefy euro jako całości. Przyznanie pomocy finansowej w ramach tego mechanizmu będzie obwarowane surowymi warunkami - brzmi projekt zapisu, który ma zostać dołączony do traktatu.

Rok po wejściu w życie nowego traktatu, jego zmiana ma nastąpić w drodze procedury uproszczonej, czyli zdecydują sami przywódcy, a Parlament Europejski, Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny wydadzą jedynie opinie. Mają to zrobić już po szczycie, tak by w marcu na kolejnej Radzie Europejskiej przywódcy podjęli formalną decyzję, otwierając drogę do ratyfikacji w krajach. Ratyfikacja ma zakończyć się do końca 2012 r., a nowy mechanizm antykryzysowy ma wejść w życie 1 stycznia 2013 r.

Premier Donald Tusk powiedział w Brukseli, że Polska poważnie rozważa uczestnictwo w mechanizmie - bo będzie on otwarty na zasadzie doborowlnej dla państw, które nie są w strefie euro. Ale jak się zastanawiamy i oceniamy, co się dzieje w Europie i na świecie, to lepiej nawet ryzykować, że trzeba będzie coś wyłożyć, ale być w tej grupie państw mimo wszystko najbogatszych w tej części świata i liczyć na ich pomoc, jeśli - odpukać - u nas coś nie będzie grało - powiedział.

Jeszcze przed szczytem premier powiedział, że główny cel Polski - ochrona przed zapisami ograniczającymi wielkość nowego wieloletniego budżetu UE - jest bliski spełnienia. Zapowiedział, że będzie bronił na szczycie zapisów w sprawie budżetu "jak niepodległości".

Raczej udało się uchronić konkluzje Rady Europejskiej i tradycję postępowania Unii Europejskiej przed złą rewolucją, czyli przed zmianami, które mogą doprowadzić m.in. do ograniczania budżetu europejskiego - powiedział.

Chodzi o zapisy, które mogłyby w jakiś sposób ograniczyć wielkość nowego wieloletniego budżetu UE po 2013 roku, zanim Komisja Europejska w ogóle przedstawi w przyszłym roku swą propozycję w tej sprawie. Polska miała obawy, że ten temat podniesie premier Wielkiej Brytanii David Cameron i tak jak na poprzednim szczycie w październiku zażąda zobowiązania przywódców do oszczędności albo przynajmniej zamrożenia unijnych wydatków nominalnie na obecnym poziomie, co oznaczałoby realny spadek budżetu, biorąc pod uwagę wzrost PKB i inflację.