"Histeryczne" reakcje rosyjskich władz na pokojowe demonstracje przeciwników prezydenta Władimira Putina dadzą się wytłumaczyć jedynie strachem panującym w aparacie władzy oraz chęcią zastraszenia opozycji - pisze niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung", komentując brutalne interwencje milicji w Petersburgu i Moskwie.

Autor komentarza, moskiewski korespondent gazety uważa, że nerwowe reakcje Kremla są "zagadką", gdyż nie ma on właściwie powodu do niepokoju. Putin dysponuje posłusznym aparatem państwowym, cieszy się dużym poparciem społeczeństwa oraz - dzięki wpływom z eksportu ropy i gazu - posiada zasoby finansowe - czytamy.

Rosją kierują byli oraz aktualni pracownicy tajnej policji, co powoduje, że w państwie rozpowszechnia się podejrzliwość oraz "obłędna chęć kontrolowania wszystkiego" - wyjaśnia autor. Z punktu widzenia rosyjskiego kierownictwa pozwolenie opozycji na działanie bez kontroli i bez interwencji byłoby po prostu zachowaniem nieprofesjonalnym - pisze autor. Dodaje, że władze starają się uczynić z opozycjonistów przestępców, ponieważ autorytarne reżimy potrzebują wewnętrznego wroga. Dlatego były szachowy mistrz świata i jeden z liderów opozycji Garri Kasparow oraz jego towarzysze przedstawiani są jako poplecznicy Ameryki.

"SZ" przewiduje, że brutalne akcje rosyjskiej milicji z ostatniego weekendu wywołają na Zachodzie jedynie "krótki dreszcz". Rosja Putina potrzebna jest jako dostarczyciel nośników energii i jest - szczególnie z punktu widzenia Niemiec - pożądanym partnerem. "Fasadowa demokracja" w Rosji znajduje na Zachodzie wielu zwolenników. Rosyjscy demonstranci przeszkadzają nie tylko Putinowi, lecz także jego zachodnim przyjaciołom - twierdzi niemiecka gazeta.