Nacjonaliści z grupy "Święta Ruś" zapowiadają ochotnicze patrole strzegące cerkwi i monastyrów przed działaniami podobnymi do akcji Pussy Riot. Ta dobrowolna "straż świątynna" już teraz wzbudza w Rosji kontrowersje.

Obrońcy praw człowieka uprzedzają, że takie patrole będą działać jak policja religijna w krajach muzułmańskich. Oznacza to, że "strażnicy" będą zatrzymywać ludzi chociażby z powodu ich wyglądu. Stojący na czele Świętej Rusi Iwan Otrakowskij twierdzi, że pomysł ochrony rosyjskich świątyni to jedynie samoobrona.

Powiesić krzyżyk na szyi to za mało. Mamy też obowiązki. Kiedy bluźniercy atakują świątynie, trzeba działać - mówi.

Jednoznacznie przeciwko prawosławnym "drużynnikom", jak nazywa się ich w Rosji, wystąpił Władimir Łukin, rzecznik praw obywatelskich.

"Bogurodzico, przegoń Putina" w cerkwi

21 lutego pięć kobiet w kolorowych kominiarkach wykonało w moskiewskiej świątyni utwór "Bogurodzico, przegoń Putina". Kilka dni później aresztowano trzy z nich. 22-letnia Nadieżda Tołokonnikowa, 24-letnia Maria Alochina i 29-letnia Jekatierina Samucewicz zostały uznane za winne "chuligaństwa motywowanego nienawiścią religijną" i skazane na dwa lata więzienia.

Ich obrona zapowiedziała już apelację. O uwolnienie członkiń Pussy Riot bezskutecznie apelowali rosyjscy i zagraniczni artyści, a skazanie performerek wywołało protesty i obawy o wolność słowa w Rosji.