Bilans ofiar śmiertelnych piątkowego trzęsienia ziemi i nadejścia fal tsunami na indonezyjskiej Celebes wzrósł do 1234 osób. Najbardziej ucierpiało leżące na północy wyspy 380-tysięczne miasto Palu, gdzie doszczętnie zniszczonych zostało 1700 domostw. Większość ofiar śmiertelnych była mieszkańcami właśnie tego miasta. Akcja ratownicza wciąż trwa, a liczba ofiar może wzrosnąć. Wśród zabitych jest 34 studentów teologii, którzy byli na obozie biblijnym. Ich ciała znaleziono w ruinach zawalonego kościoła.

W piątek dwa silne trzęsienia ziemi wstrząsnęły indonezyjską wyspą Sulawesi. Wstrząsy spowodowały tsunami. Kilkumetrowe fale zalały wybrzeże.

Według oficjalnych danych zginęły 1234 osoby, ale wszystko przemawia za tym, że ofiar będzie dużo więcej. Setki są wciąż poszukiwane. Władze nie wykluczają, że liczba ofiar śmiertelnych może sięgnąć nawet kilku tysięcy.

Miejscem, które najbardziej ucierpiało, jest Palu. Mieszka tam ok. 380 000 osób. Dziesiątki wciąż jest pod gruzami domów, hoteli i centrów handlowych.

Nie wiemy, ile osób zostało tu zasypanych. Obawiamy się jednak, że są to setki ludzi - powiedział agencji Reutera dowodzący akcją ratowniczą Sutopo Purwo Nugroho.

W całej prowincji kolejne setki ludzi są zaginione. Północne regiony, pozostające po trzęsieniu ziemi bez łączności, zamieszkane są przez 1 400 000 ludzi.

Jeden z ratowników, któremu udało się na motocyklu przedrzeć do odciętych od świata wsi, poinformował o setkach ludzi czekających na dostawy jedzenia, wody pitnej i pomocy medycznej.

Jednocześnie rzeczniczka indonezyjskiego Czerwonego Krzyża Aulia Arriani przekazała tragiczne wiadomości z Sigi na południu od Palu. Tam pod gruzami zawalonego kościoła znaleziono ciała 34 studentów teologii, uczestników obozu biblijnego. Pozostałych 52 studentów uważa się za zaginionych.

Ofiar w Palu jest tak dużo, że władze przygotowują zbiorowy grób, żeby pochować ofiary kataklizmu, gdy tylko zostaną one zidentyfikowane - podała agencja Reutera. Grób ten ma pomieścić 1000 ciał. 

(j.)