Domniemany sprawca poniedziałkowej masakry podczas świątecznej parady na przedmieściach Chicago "poważnie rozważał" przeprowadzenie drugiego ataku z użyciem broni palnej - poinformował rzecznik prasowy biura szeryfa hrabstwa Lake w stanie Illinois Christopher Covelli.

Według Covellego do drugiego ataku miało dojść w Madison w stanie Wisconsin, nieco ponad 100 km od Chicago.

21-letni Robert Crimo powiedział śledczym, że po ataku w Highland Park udał się do Madison, gdzie było więcej uroczystości z okazji Dnia Niepodległości i poważnie rozważał użycie broni, którą miał w swoim pojeździe - powiedział Covelli.

Według rzecznika biura szeryfa Crimo zeznał, iż w Madison doszedł do wniosku, że nie jest przygotowany do ataku i wrócił do stanu Illinois, gdzie został zatrzymany przez służby bezpieczeństwa.

Wczoraj prokurator generalny hrabstwa Lake Eric Rinehart poinformował, że Crimo został oskarżony o siedmiokrotne zabójstwo pierwszego stopnia, a w razie uznania go winnym przez ławę przysięgłych grozi mu kara dożywotniego więzienia bez możliwości przedterminowego zwolnienia.

W poniedziałkowej masakrze na przedmieściach Chicago zginęło sześć osób, siódma zmarła dzień później. Do szpitali trafiło łącznie 39 osób, z czego 28 zostało już wypisanych. Wiek ofiar śmiertelnych waha się od 35 do 88 lat.

Groził, że "zabije wszystkich"

Wczoraj Covelli informował, że sprawca był już znany policji. Najpierw z powodu zgłoszenia nieudanej próby samobójczej w kwietniu 2019, a potem za sprawą zgłoszenia członka jego rodziny, który doniósł że Crimo groził, że "zabije wszystkich".

Funkcjonariusz poinformował, że w tym drugim przypadku stanowa policja przeszukała jego dom, konfiskując kolekcję noży oraz miecz. Zaznaczył jednocześnie, że policjanci nie mieli podstaw do zatrzymania mężczyzny.

Covelli podał też wczoraj, że Crimo łącznie posiadał pięć legalnie nabytych sztuk broni palnej, z czego przynajmniej dwa karabiny, które kupił w 2020 i 2021 r.