Strategia rządu blokowania Donalda Tuska przynosi pewne rezultaty. Na razie były premier Polski ma wciąż poparcie wszystkich poza naszym krajem. Polskiemu rządowi udało się jednak wprowadzić spore zamieszanie, a w unijnych stolicach pojawiły się wątpliwości. Nie oznacza to oczywiście, że rząd PiS zdołał uzyskać jakiekolwiek poparcie dla Jacka Saryusz-Wolskiego. Wręcz przeciwnie - donosi z Brukseli korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon.

Strategia rządu blokowania Donalda Tuska przynosi pewne rezultaty. Na razie były premier Polski ma wciąż poparcie wszystkich poza naszym krajem. Polskiemu rządowi udało się jednak wprowadzić spore zamieszanie, a w unijnych stolicach pojawiły się wątpliwości. Nie oznacza to oczywiście, że rząd PiS zdołał uzyskać jakiekolwiek poparcie dla Jacka Saryusz-Wolskiego. Wręcz przeciwnie - donosi z Brukseli korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon.
Jacek Saryusz-Wolski, Donald Tusk /PAP/EPA/STEPHANIE LECOCQ, Mark Zammit Cordina PAP/Photoshot /PAP

Holenderski minister spraw zagranicznych z uśmiechem wyznaje, że nawet nie wie, kim jest Jacek Saryusz-Wolski, a belgijski minister, także rozbawiony, mówi, że tylko jedna kandydatura - Donalda Tuska - jest poważna.

Ta porażka polskiego rządu nie ma jednak większego znaczenia, bo Saryusz-Wolski to tylko instrument do zablokowania kandydatury Tuska. A tutaj efekty są już lepsze. W unijnych stolicach zaczęto się zastanawiać, czy można wybrać kogoś wbrew stanowisku jego własnego kraju? Czy nie będzie to niebezpieczny precedens, który kiedyś mogliby chcieć wykorzystać inni przywódcy? Czy nie oznacza to utraty władzy przez kraje Unii? To są pytania, które zadają sobie teraz unijni liderzy. Muszą wyważyć, co jest dla nich ważniejsze: owszem mają wątpliwości, ale przecież nie chcą teraz wewnętrznego konfliktu i walki kandydatów o schedę po Tusku.

Szefowie państw i rządów nie chcą także dawać prezentu polskiemu rządowi, z którym są w sporze. Są wściekli na PiS za wywracanie wszystkiego do góry nogami. Pomstują, że nie warto przyznawać Polakom wysokich stanowisk. Wszyscy wiedzą, że zablokowanie Tuska - czyli marzenie polskich władz - oznacza wybór innego kandydata, ale już nie z naszego kraju. Innymi słowy: albo Tusk, albo ktoś spoza Polski. Niektórzy zaczynają już mówić o przełożeniu decyzji.

Jacek Saryusz-Wolski ma w tej rozgrywce niewielkie znaczenie. Zaczyna się o tym przekonywać. A czeka go dzisiaj kolejna niemiła niespodzianka. Mimo że wyraźnie liczył, że pozostanie we frakcji chadeckiej w europarlamencie (deklarował to na Twitterze), jeszcze dzisiaj prezydium tej grupy podejmie decyzję o jego usunięciu. Wczoraj nasłuchał się niemiłych rzeczy od szefa partii Josepha Daula, który poinformował go o wykluczeniu z EPP.

Z informacji Katarzyny Szymańskiej-Borginon wynika, że Saryusz-Wolski obiecywał rządowi PiS poparcie chadeków, w szczególności Daula. Jeszcze wczoraj rano szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski zapowiadał, że Saryusz-Wolski weźmie udział w szczycie chadeków. Dwie godziny później - po jego wykluczeniu z EPP - nawet pani na recepcji w biurze chadeków zapowiedziała, że Saryusz-Wolskiego już do budynku nie wpuści...

APA